niedziela, 29 maja 2016

Miniaturka konkursowa 1 ,,Wyjątkowy dzień''

          Wybił 8 marca – Dzień Kobiet, dzień, w którym to płeć piękna powinna być obdarowywana przez swoich mężczyzn prezentami, ale przede wszystkim dużą porcją komplementów i miłości. Tak jest w teorii. W praktyce wygląda to nieco inaczej. Mimo szczerych chęci mężczyźni często zapominają o tej ważnej dacie, co doprowadza ich partnerki do ostateczności. Można wymień kilka typowych damskich zachowań: a) wybaczenie ukochanemu tej małej wpadki (zdarza się rzadko) b) złośliwości wymierzone w partnera i c) najbardziej popularna forma - foch. Ostatnia pozycja jest najtrudniejsza do przezwyciężenia, a sam foch może trwać nawet do kilku dni. O bolesnych konsekwencjach tego podpunktu przekonał się nie kto inny jak właśnie – Draco Malfoy. Żeby lepiej zobrazować jego fatalne położenie, cofniemy się o kilka godzin. 

         Ten szczególny marcowy poranek zaczął się wyjątkowo przyjemnie, jak to mawiają dobre złego początki. Blondyn przeciągnął się rozkosznie w swoim łóżku, zbliżając się do swojej ukochanej. Objął ją ramieniem i pocałował w ucho. Hermiona zamruczała kusząco, odwracają się twarzą do chłopaka. Spojrzała na niego swoimi uroczymi, roziskrzonymi oczkami. Patrzyła się na ukochanego wyczekująco, ale nieświadomy niczego Malfoy, nie zorientował się jaki powód ma szatynka i najzwyczajniej w świecie – źle zinterpretował jej intencje. Wsunął dłonie pod kołdrę, szukając jej ponętnego uda, po czym zaczął gładzić delikatną skórę kobiety. Ta nadal spoglądała w jego szare tęczówki, zupełnie niezainteresowana jego działaniem pod tkaniną piżamy. Podniósł pytająco brew. Granger przewróciła się na plecy i westchnęła zniecierpliwiona. Ile musiała czekać, aż w końcu blondyn zareaguje i wręczy jej prezent. Szczerze liczyła, że po pięciu latach związku, oświadczy się jej. Nie była pewna czy to rodzaj gry czy... zapomniał. Odgoniła tą myśl, chcąc dać szansę chłopakowi. Wstała i z tajemniczym uśmieszkiem ruszyła do łazienki. Z okazji Dnia Kobiet postanowiła sprawić sobie długą i odprężającą kąpiel, dając przy okazji Draconowi szansę na przygotowanie wyjątkowego, może oświadczynowego, śniadania. Godzinna toaleta ukochanej zdziwiła Malfoya, ponieważ wolała ona szybkie prysznice, jednak nie zatrzymał się myślami nad tym tematem. Gdy tylko Hermiona wyszła z łazienki, sam szybko się odświeżył i całując zdziwioną kobietę, teleportował się do Ministerstwa. Granger miała nadzieję, że zaraz się pojawi i wyszedł tylko po kwiaty albo inny drobiazg, jednak minuty mijały, a on nie wracał. Szatynka coraz intensywniej myślała nad tym, czy przypadkiem mężczyzna nie zapomniał o jej dniu. Nie czekając ani chwili dłużej, ubrała się i wściekła jak osa, wyszła do swojej przyjaciółki Ginny. Wiedziała, że będzie w domu, ponieważ będąc na urlopie macierzyńskim spędzała dużo czasu w swojej posiadłości, dbając o wychowanie małego Jamesa.

          Dom Potterów był duży i otoczony ogromnym ogrodem. Wokół niewielkiego oczka wodnego rosło wiele konwalii i frezji. Ginewra podtrzymywała swoje piękne kwiaty magią, dzięki czemu kwitły niemal cały rok. Jedynym zagrożeniem dla sumiennie pielęgnowanej roślinności, był pies rodziny. Hermiona przeszła alejką pod same drzwi rezydencji i zastukała w magiczną kołatkę. Już po chwili ujrzała zmierzwioną rudą czuprynę z małym zawiniątkiem w dłoniach.- Miona! Nie spodziewałam się ciebie dzisiaj – powiedziała wesoło przyjaciółka.- Wchodź, wchodź – zachęcała.- Jest mały bałagan, ale Harry obiecał, że dzisiaj wróci szybciej z pracy i pomoże mi trochę w domu.
- Nie planowałam przychodzić, ale nie chciałam też siedzieć sama w pustym domu – przyznała się, nie ukrywając smutku. Ginny spojrzała na nią badawczym wzrokiem i zaprowadziła do salonu. Ta część domu była najmniej zabałaganiona, ponieważ kobieta kategorycznie zabraniała wnosić niepotrzebne przedmioty do tego pokoju. Rudowłosa kobieta usiadła wygodnie na bordowej kanapie, przytulając do piersi śpiącego Jamesa. Po chwili Hermiona zrobiła to samo.
- Coś się stało między tobą a Malfoyem? - spytała zmartwiona.
- On chyba zapomniał jaki dzisiaj dzień – powiedziała ponuro, opadając na ciemnozielone poduszki. Pani Potter skrzywiła się lekko. Było jej przykro, że chłopak Hermiony zapomniał o dzisiejszym święcie, a kiedy przypomniała sobie jak zadbał o nią dzisiaj jej mąż i ile okazał jej czułości, tym bardziej było jej żal przyjaciółki.
- Jeszcze ma pół dnia, by pokazać, że nie zapomniał. Spokojnie. Może szykuje prawdziwą niespodziankę, ale chce cię przytrzymać w niepewności. W końcu to Malfoy – starała się pocieszyć szatynkę, jednak nie bardzo wierzyła w swoje słowa. Postanowiła, że nie będzie wzbudzać w niej nadziei, a po prostu odwróci jej uwagę od problemu. - Pamiętasz jak, chyba na czwartym roku, ogromne lewitujące rosiczki goniły zdezorientowanego Snape'a po całej Wielkiej Sali? Przyznaj, że ten widok był wart tego, by przez następny miesiąc cała szkoła pisała karne wypracowania.
- Pamiętam – przyznała, uśmiechając się na wspomnienie tego dnia. Za każdym razem, gdy przypomina sobie przestraszoną minę profesora eliksirów, chce się jej śmiać. Że akurat tego dnia, kiedy Snape zrywał świeże liście paproci, pani Sprout zapomniała nakarmić rosiczki...

          Hermiona do powrotu Harry'ego z pracy, siedziała u przyjaciółki, pomagając jej przy dziecku. Trzymając małego na rękach, uświadomiła sobie jak bardzo pragnęła mieć potomstwo. Chciała jednak najpierw wziąć ślub z Draconem. Na powrót przypomniała sobie o tym jak Malfoy unika zaręczyn. Czasami miała wrażenie, że mężczyzna nie bierze związku na poważnie i wciąż chce mieć czas na balowanie z przyjaciółmi. Szatynka miała jeszcze kilka lat na założenie rodziny, jednak bardzo tego pragnęła i nie chciała dłużej czekać. Zapaliła światło w mieszkaniu – było puste. Zrezygnowana poszła do kuchni, by trochę pogotować. Musiała przyznać, że wcześniej nie bardzo lubiła się tym zajmować, ale odkąd zamieszkała wspólnie z ukochanym, zaczęła lubić pichcenie dla niego obiadów. Motywacji dodawał jej fakt, że za każdym razem mu smakowało. Była pewna, że mówi prawdę, bo któregoś razu dolała mu odrobinę Veritaserum. O jej małym sekreciku nie wiedzieli nawet przyjaciele. Wolała to zatrzymać w tajemnicy, by przypadkiem nikt nie wygadał tego Draconowi. Granger usłyszała kroki na klatce i już wiedziała, że należą do blondyna. Szybko poprawiła włosy i zdjęła nieco wysłużony fartuszek. Zaczęła nakrywać do stołu, udając bardzo zajętą. Kiedy Malfoy wchodził, stała odwrócona tyłem, by dać mu okazję do zaskoczenia jej. I faktycznie ją zaskoczył, bo kiedy obróciła się, by go przywitać – nie było go. Zawiesił marynarkę na krześle i poszedł umyć dłonie. Po swoim powrocie zastał ukochaną z nadąsaną miną, jedzącą spaghetti. Nie raczyła nawet podnieść na niego wzroku.
- Cześć, kochanie – powiedział, podchodząc do niej. Chciał pocałować ją w policzek, jednak kobieta odwróciła głowę. Zdziwił się jej zachowaniem, ponieważ zawsze witali się w ten sposób. Usiadł do stołu i zaczął jeść posiłek. Po ciężkim dniu w pracy był głodny i śpiący. Postanowił, że po obiedzie zdrzemnie się trochę, by zregenerować siły.- Jak spędziłaś dzień, skarbie? - spytał, zajadając makaron. Hermiona nie odpowiedziała. Wstała, umyła talerz i poszła do małego salonu. Z biblioteczki wzięła jakieś opasłe tomisko, nie patrząc nawet na tytuł i rozłożyła się na błękitnym fotelu, podkładając pod głowę srebrzystoszarą poduszkę. Draco był coraz bardziej zdziwiony jej zachowaniem, jednak nie był w stanie zrozumieć jego przyczyny. Jak każdy mężczyzna zaczął studiować swoje zachowanie, jednak nie zauważył w nim nic niezwykłego. Wiedział, że ukochana nie może mieć ,,tych dni'', ani też nikt nie mógł jej zdenerwować w pracy. Uznał, że może po prostu ma gorszy dzień albo pokłóciła się z Ginny. Postanowił dowiedzieć się więcej. Zaraz po skończonym obiedzie, udał się w ślady za swoją dziewczyną. Usiadł naprzeciwko i przyglądał się jej. Była dla niego najpiękniejszą kobietą na świecie. Wiedział, że nie mógł lepiej trafić. Hermiona była piękna, mądra i urocza. Wiedział, że zawsze może na niej polegać i że nie ma pytania, na które nie zna odpowiedzi. Przysunął się bliżej, by mógł dotknąć jej zaróżowionego policzka. Uwielbiał ją dotykać – miała delikatną i miękką skórę.
- Mógłbyś mnie zostawić w spokoju? - spytała, nie podnosząc wzroku znad książki. Głos miała ostry i stanowczy. Ewidentnie była na coś zła... ale na co? Draco nie miał zielonego pojęcia.
- Co się stało? Pokłóciłaś się z Potterową? - zadał pytanie, ale długo miał czekać na odpowiedź. Szatynka ostentacyjnie przewróciła stronę i powiedziała:
- Nie. To co innego.
- Co w takim razie? Zrobiłem coś nie tak? - dopytywał się.
- Raczej chodzi o to czego nie zrobiłeś – oznajmiła gniewnie, podkreślając ostatnie słowo. Niestety Draco nadal nie wiedział co ma na myśli ukochana. Wstał i spróbował ponownie się zbliżyć do szatynki. Ta odtrąciła jego dłoń i kazała zostawić ją w spokoju. Poddenerwowany całą sytuacją blondyn, poszedł do sypialni, demonstracyjnie trzaskając drzwiami. Hermiona prychnęła, ale nie ruszyła się ani na milimetr. 

          Blondyn upewnił się, że Miona nie stoi za drzwiami i wykręcił numer do przyjaciela. Co prawda od niedawna posiadał telefon, ale na szczęście obsługa była prosta, a on używał go tylko w nagłych wypadkach. Wykręcił numer Zabiniego i cierpliwie czekał, aż ten odbierze. Niestety sygnał się urywał. Malfoy przeklął pod nosem i cisnął urządzeniem o łóżko. Podszedł do kalendarza wiszącego w kącie sypialni. Przeszło mu przez myśl, że może zapomniał o imieninach ukochanej albo o rocznicy. Spojrzał na datę 8 marca i tym razem dało się słyszeć bardzo głośne kurwa. Zaczął gorączkowo rozmyślać, co by tu zrobić. Wiedział już o co Hermiona jest zła, ale wiedział też, że nie jest w stanie o tej porze zamówić kolacji w żadnej restauracji, mimo swoich znajomości. Przeszedł kilka kroków i nagle przystanął. Miał już pomysł. Z zaczarowanej skrytki wyjął małe pudełeczko. Nie sądził, że akurat dzisiaj będzie dzień, w którym wykorzysta to małe cacko. Ubrał swoją najlepszą koszulę i garnitur. Poprawił włosy i gotowy, ruszył w stronę swojej obrażonej ukochanej.
- Skarbie, wiem, że jesteś zła, ale musimy pilnie wyjść – powiedział, słysząc jak serce bije mu mocniej.
- To idź – powiedziała, nie zwracając na niego większej uwagi. Dalej wpatrzona była w stronice książki.
- Musimy wyjść razem – podkreślił ostatni wyraz, biorąc jej dłoń.- To pilna sprawa, kochanie, proszę ubierz się odświętnie.- Szatynka spojrzała na niego podejrzliwie, ale wstała i ruszyła do sypialni. Kiedy zniknęła z oczu Dracona, uśmiechnęła się i z radości podskoczyła. Ubrała na siebie przyszykowaną specjalnie na taką okazję kreacje. Była to długa suknia w kolorze łososiowym. Miała delikatne falbanki i wcięcie w talii, które podkreślało jej świetną figurę. Wyciągnęła z szafy płaszcz i cieplejsze botki. Zapakowała kilka drobiazgów do torebki i przeczesała włosy. Gotowa stanęła przy mężczyźnie, nadal nie wyrażając żadnych emocji. Podał jej swoje ramię i teleportowali się. Po chwili wiedziała już gdzie się znaleźli. 

          Spacerowali alejkami niewielkiego, kameralnego parku, w którym spotkali się po raz pierwszy po skończeniu szkoły. Obydwoje byli zaskoczeni swoim widokiem. O tym zacisznym miejscu wiedziało niewielu, ponieważ znajdował się na obrzeżach miasta, w bardzo zapomnianej dzielnicy. I od tamtego momentu zaczęli się spotykać. Często miejscem ich randek był właśnie ten malutki park. Razem grali tu w mugolskie sporty, jadali śniadania albo po prostu rozmawiali. Odkąd Hermiona zamieszkała z Draconem, nie wrócili tutaj ani razu. Szatynka ucieszyła się, że Malfoy nie zapomniał o tym magicznym miejscu. Nawet o tej porze roku, było tutaj pięknie. Wiedzieli, że nie napotkają tutaj nikogo, dlatego czuli się swobodnie. W pewnym momencie doszli do drobnej altanki. Weszli pod nią z zamiarem krótkiego odpoczynku. Hermiona spojrzała na swojego chłopaka, a on uśmiechnął się tajemniczo i klęknął. Kobieta krzyknęła z zaskoczenia, mimo że tak bardzo marzyła o tej chwili. Blondyn wyciągnął z kieszeni marynarki drobne czarne pudełeczko. Otworzył je, ukazując zawartość – drobny pierścionek zaręczynowy z niewielkim granatowym kamyczkiem otoczonym diamencikami.
- Hermiono Granger, wiedz, że jesteś miłością mojego życia. Pragnę u twego boku doczekać starości. Proszę, uczyń mnie ten zaszczyt i zostań moją żoną – powiedział powoli swoim aksamitnym głosem. Dziewczyna zakryła usta dłonią i spoglądała w twarz swojego ukochanego. Z jej oczu spływały łzy szczęścia. Pokiwała głową na znak, że się zgadza i rzuciła się na szyję, wstającemu Draconowi. Lekko się zachwiali, ale mężczyzna objął ją mocno w pasie i zatopił twarz w jej pachnących włosach. Bał się, że po jego dzisiejszej wpadce, nie zgodzi się i zostawi go samego na zimnie. Czuł przeogromną radość i szczęście. Wiedział, że spełnił marzenie nie tylko wybranki serca, ale także swoje. Nałożył pierścionek na jej zgrabny palec i pocałował ją w rozgrzane usta. Z nieba zaczął padać śnieg i nie wiadomo, czy to zasługa starszej pani przechodzącej koło nich, czy zwykłe zrządzenie losu...
~✿✿✿~
Witajcie! Przeczytaliście właśnie miniaturkę konkursową, z którą można było się wcześniej spotkać na katalogu granger. Dajcie znać czy odpowiadają Wam takie lekkie i - mam nadzieję - urocze miniaturki. Jeżeli zauważyliście błędy - piszcie, niestety nie mam dostępu do wygodnych programów tekstowych i czasami coś wygląda dobrze u mnie, a u Was już niekoniecznie. Trzymajcie się ciepło!

4 komentarze:

  1. Hejo hejoo :)
    Ale mnie zaskoczyłaś! Gdy czytałam wszystkie konkursowe miniaturki nie sadziłam, że ta należała do Cb! Jest świetna! Zważywszy na lekki, niezobowiązujący temat treść wpasowała się idealnie. A do tego dodałaś jeszcze nutkę humoru, sarkazmu i ironii przez co bardzo dobrze się to czyta. Prawdę mówiąc nie śledziłam postępu glosowania w konkursie, jedynie zajrzałam by sprawdzić wyniki (wybacz, ostatnio nie mam na nic czasu), ale mogę Cię zapewnić, że Twój tekst był jednym z nie licznych, które zapadły mi w pamięci :)
    Pozdrawiam, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Powtórzę swoje słowa z oceny na Katalogu Granger - to tekst, który wywołał u mnie szeroki uśmiech. Złość Hermiony, zapominalstwo Draco – tak, podobał mi się sposób, w jaki zostali przedstawieni tutaj bohaterowie. Tak, umiem sobie wyobrazić pannę Granger, która złości się właśnie z takiego powodu. Podobała mi się – zdecydowanie poprawiła mi humor.
    Pozdrawiam, życząc czasu i weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna miniaturka :)
    Czytało się szybko i z uśmiechem na ustach. Świetnie opisałaś reakcje kobiet na zapominalstwo mężczyzn.
    Prosiłaś, żeby dać Ci znać o błędach, więc: szatyna, zamiast szatynka i okazję do zaskoczenia ją - jej (4 akapit)
    Pozdrawiam, Monemi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę bardzo spodobała mi się taka inna odsłona Malfoy’a. Zazwyczaj opowiadania, gdzie Hermiona i Draco są razem od samego początku zniechęcają mnie do czytania (rozumiecie, to taka droga na skróty), ale tym razem postanowiłam się przełamać. I muszę przyznać, że nie żałuję! Miniaturka ma w sobie dużo humoru, trochę z przymrużeniem oka, a tobie udało się jeszcze zawrzeć w niej romantyczny akcent... Poza tym postacie: Granger, która ma focha, Malfoy, który zapomina o dniu kobiet... To opowiadanie z pewnością ma swój urok. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz gorąco dziękuję ♥

Mia Land of Grafic