Harry Potter był gotowy poświęcić się dla dobra swoich przyjaciół, zrobić dla nich dosłownie wszystko. Niejednokrotnie wybawiał ich z opresji...i czasami pchał ich w sidła miłości...
Kilka lat po pokonaniu Czarnego Pana, wspaniała Trójka znalazła się razem pod jednym dachem. Wszyscy stali się pracownikami Ministerstwa Magii na wyjątkowych stanowiskach - aurorów. Dyrektorem został sam Harry, mimo że niechętnie przyjął ten awans. O wiele chętniej działał w terenie. Pracy było sporo, ponieważ wielu śmierciożerców nadal się ukrywało. Zatrudnienie dostał też Draco Malfoy. Jego rodzina została uniewinniona, choć nieustannie kontrolowana, nie miała łatwego życia. Postać najmłodszego Malfoy'a bardzo ułatwiała znajdowanie ludzi Czarnego Pana. Dzięki systematycznej pracy aurorów ulice magicznego świata stawały się bezpieczniejsze, a radość powracała do serc czarodziejów. Relacje między Ślizgonem a wspaniałą trójką nie były idealne, jednak można je nazwać poprawnymi. Często pracowali wspólnie, dlatego po pewnym czasie do siebie przywykli i zaczęli traktować z szacunkiem.
Ministerstwo z okazji pokonania Voldemorta co roku organizowała bal. Była to okazja do porozmawiania i dobrej zabawy. Departament Aurorów mieli reprezentować Hermiona i Draco. Dlaczego? Tu właśnie swoje 3 galeony wcisnął dyrektor. Sam stronił od imprez tego typu, bo jego wrodzona skromność blokowała jego chęci do uczestniczenia w balach, które z samego założenia miały być kolejną próbą gloryfikowania jego wspaniałego czynu. Postanowił, że w ramach dawania dobrego przykładu wyznaczy swoją najlepszą przyjaciółkę i do niedawna największego wroga na jego reprezentantów.
- Harry, wszystko rozumiem, liczy się efekt, bla, bla, ale chyba nie uważasz, że moja osoba na tym balu jest konieczna i to w towarzystwie Malfoy'a- zaczęła Hermiona.
Nie można było wyczuć w jej głosie gniewu czy frustracji, ale można było zauważyć grymas niezadowolenia na jej brzoskwiniowych, małych ustach. Harry zmarszczył nieznacznie brwi. Odłożył dokumenty na stół i spojrzał na przyjaciółkę. Gdzieś tam wciąż była w niej Gryfonka z lat szkolnych - z burzą loków i mnóstwem książek pod pachą. Uśmiechnął się w duchu na wspomnienie młodzieńczych przygód.
- Nie chcę powierzać tak ważnego zadania komuś innemu. Fretka nie jest najlepszą opcją z możliwych, ale na razie jedyną na jaką nas stać. Taka piękna kobieta nie może przyjść z byle kim, a na nasze nieszczęście Malfoy prezentuje się wyjątkowo dobrze - te ostatnie słowa powiedział nieco ciszej, jakby do siebie.
Nie był zadowolony z faktu, że musi wysyłać przyjaciółkę na ten bal z takim partnerem, ale było mu lekko z myślą, że dzień będzie mógł spędzić z ukochaną.
- Ciekawe co on powie jak się dowie, że musi iść ze szlamą - burknęła.
- Ten podział już dawno przestał istnieć, Hermiona. Przyjął to dobrze. Naprawdę nie ma człowieka, który nie chciałby pójść z tobą choćby na koniec świata - zażartował, by rozluźnić atmosferę. Kasztanowłosa piękność uśmiechnęła się szczerze, lekko się zarumieniła, podkreślając przy tym swoją dziewczęcą urodę. Westchnęła jeszcze cicho, ale nie było w tym westchnięciu złości. Była czarodziejką z krwi i kości - taki Malfoy to dla niej pestka.
Kilka lat po pokonaniu Czarnego Pana, wspaniała Trójka znalazła się razem pod jednym dachem. Wszyscy stali się pracownikami Ministerstwa Magii na wyjątkowych stanowiskach - aurorów. Dyrektorem został sam Harry, mimo że niechętnie przyjął ten awans. O wiele chętniej działał w terenie. Pracy było sporo, ponieważ wielu śmierciożerców nadal się ukrywało. Zatrudnienie dostał też Draco Malfoy. Jego rodzina została uniewinniona, choć nieustannie kontrolowana, nie miała łatwego życia. Postać najmłodszego Malfoy'a bardzo ułatwiała znajdowanie ludzi Czarnego Pana. Dzięki systematycznej pracy aurorów ulice magicznego świata stawały się bezpieczniejsze, a radość powracała do serc czarodziejów. Relacje między Ślizgonem a wspaniałą trójką nie były idealne, jednak można je nazwać poprawnymi. Często pracowali wspólnie, dlatego po pewnym czasie do siebie przywykli i zaczęli traktować z szacunkiem.
Ministerstwo z okazji pokonania Voldemorta co roku organizowała bal. Była to okazja do porozmawiania i dobrej zabawy. Departament Aurorów mieli reprezentować Hermiona i Draco. Dlaczego? Tu właśnie swoje 3 galeony wcisnął dyrektor. Sam stronił od imprez tego typu, bo jego wrodzona skromność blokowała jego chęci do uczestniczenia w balach, które z samego założenia miały być kolejną próbą gloryfikowania jego wspaniałego czynu. Postanowił, że w ramach dawania dobrego przykładu wyznaczy swoją najlepszą przyjaciółkę i do niedawna największego wroga na jego reprezentantów.
- Harry, wszystko rozumiem, liczy się efekt, bla, bla, ale chyba nie uważasz, że moja osoba na tym balu jest konieczna i to w towarzystwie Malfoy'a- zaczęła Hermiona.
Nie można było wyczuć w jej głosie gniewu czy frustracji, ale można było zauważyć grymas niezadowolenia na jej brzoskwiniowych, małych ustach. Harry zmarszczył nieznacznie brwi. Odłożył dokumenty na stół i spojrzał na przyjaciółkę. Gdzieś tam wciąż była w niej Gryfonka z lat szkolnych - z burzą loków i mnóstwem książek pod pachą. Uśmiechnął się w duchu na wspomnienie młodzieńczych przygód.
- Nie chcę powierzać tak ważnego zadania komuś innemu. Fretka nie jest najlepszą opcją z możliwych, ale na razie jedyną na jaką nas stać. Taka piękna kobieta nie może przyjść z byle kim, a na nasze nieszczęście Malfoy prezentuje się wyjątkowo dobrze - te ostatnie słowa powiedział nieco ciszej, jakby do siebie.
Nie był zadowolony z faktu, że musi wysyłać przyjaciółkę na ten bal z takim partnerem, ale było mu lekko z myślą, że dzień będzie mógł spędzić z ukochaną.
- Ciekawe co on powie jak się dowie, że musi iść ze szlamą - burknęła.
- Ten podział już dawno przestał istnieć, Hermiona. Przyjął to dobrze. Naprawdę nie ma człowieka, który nie chciałby pójść z tobą choćby na koniec świata - zażartował, by rozluźnić atmosferę. Kasztanowłosa piękność uśmiechnęła się szczerze, lekko się zarumieniła, podkreślając przy tym swoją dziewczęcą urodę. Westchnęła jeszcze cicho, ale nie było w tym westchnięciu złości. Była czarodziejką z krwi i kości - taki Malfoy to dla niej pestka.
✿
Granger wyszła z gabinetu przyjaciela i ruszyła prosto do windy. Chciała przewietrzyć się w parku i wypić szybką kawę. Obiecała rodzicom, że odwiedzi ich wieczorem, więc musiała wyrobić się z papierkową robotą w biurze. Błyskawicznie znalazła się na ruchliwej ulicy Londynu. Przeszła kilka kroków i znalazła się w swojej ulubionej kawiarni. Zamówiła ciepły napój na wynos i ruszyła na spacer. Pogoda była przyjemna a delikatne promienie słońca smagały jej twarz. W głowie planowała sobie dzień i mimowolnie zeszła na temat kreacji. Myślała o malinowej sukience do kostek, którą kupiła wiele miesięcy temu, a której nigdy nie miała okazji nałożyć. Dopiła kawę i wrzuciła papierowy kubek do kosza. Weszła w mniej uczęszczaną uliczkę i kilka sekund późnij była już w Ministerstwie. Lubiła swoje krótkie przerwy, dzięki którym odrywała się od magicznego świata. Nawet czarodzieje czasami mają dość magii.
- Granger - usłyszała za swoimi plecami. Zatrzymała się i obróciła. Wiedziała, że kiedyś ta rozmowa nastąpi, ale czemu akurat teraz, kiedy jest taka zadowolona. Spojrzała w zimne tęczówki swojego współpracownika. Niewiele zostało z tego chłopaka, który dorastał pod jarzmem Czarnego Pana. Na jego twarzy zagościło męstwo, pewien rodzaj nieustraszoności i siły.
- Malfoy - powiedziała.
Blondyn chciał coś powiedzieć, otworzył blade usta, ale zamilkł natychmiast i wyminął Hermionę. Sekundę później poczuła znajomą dłoń na ramieniu.
- Hermiona, słyszałem jaki zaszczyt cię kopnął - parsknął Ron, po czym uśmiechnął się szeroko.
Stał przed nią przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna. Tak odmienny od tego, którego poznała kilkanaście lat temu w pociągu. Uszczypnęła go w ramię.
- Nie ze mną takie numery, Ronaldzie - powiedziała naśladując Molly.- Jeżeli chcesz, chętnie oddam ci przysługę i pozwolę pójść z Malfoy'em na bal. Co ty na to? - zaśmiała się, na co przyjaciel zrobił urażoną minę.
- Po moim trupie, Miona, po moim trupie - szepnął i udali się razem na drugie piętro.
- Granger - usłyszała za swoimi plecami. Zatrzymała się i obróciła. Wiedziała, że kiedyś ta rozmowa nastąpi, ale czemu akurat teraz, kiedy jest taka zadowolona. Spojrzała w zimne tęczówki swojego współpracownika. Niewiele zostało z tego chłopaka, który dorastał pod jarzmem Czarnego Pana. Na jego twarzy zagościło męstwo, pewien rodzaj nieustraszoności i siły.
- Malfoy - powiedziała.
Blondyn chciał coś powiedzieć, otworzył blade usta, ale zamilkł natychmiast i wyminął Hermionę. Sekundę później poczuła znajomą dłoń na ramieniu.
- Hermiona, słyszałem jaki zaszczyt cię kopnął - parsknął Ron, po czym uśmiechnął się szeroko.
Stał przed nią przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna. Tak odmienny od tego, którego poznała kilkanaście lat temu w pociągu. Uszczypnęła go w ramię.
- Nie ze mną takie numery, Ronaldzie - powiedziała naśladując Molly.- Jeżeli chcesz, chętnie oddam ci przysługę i pozwolę pójść z Malfoy'em na bal. Co ty na to? - zaśmiała się, na co przyjaciel zrobił urażoną minę.
- Po moim trupie, Miona, po moim trupie - szepnął i udali się razem na drugie piętro.
✿
Czas płynął szybko, ale to też dlatego, że pracy w biurze było sporo. Hermiona i Ron często zostawali po godzinach, by doprowadzić niektóre sprawy do końca. Nikogo nie dziwiło, że Granger przychodzi pierwsza i wychodzi ostatnia. Dużo pracowała, ale nigdy nie wyglądała na zmęczoną, wręcz przeciwnie - promieniała. Dochodził wieczór, więc i ona postanowiła w końcu opuścić Ministerstwo. Pożegnała się z sekretarką i ruszyła korytarzem. Hermiona nie lubiła chodzić po ministerstwie po zmroku, nie czuła się wtedy bezpiecznie, choć tak naprawdę nie miała powodów do niepokoju. Usłyszała szmer za plecami i odwróciła głowę, uderzając lokami w tors mężczyzny.
- Panna Granger boi się własnego cienia? - spytał drwiąco Malfoy, stając przed nią.
Jego szare tęczówki wodziły wzrokiem po jej twarzy - po zaróżowionych policzkach, zgrabnych ustach, dużych oczach.
- Raczej upewniałam się czy ktoś przypadkiem mnie nie śledzi, jak widać nie pomyliłam się - wycedziła i ruszyła w kierunku windy.
Czuła, że Draco idzie za nią, ale nie miała zamiaru się odwracać dopóki nie znajdzie się w windzie. Szła szybko i energicznie, a stukot obcasów odbijał się echem o zimne ściany.
- To śmiała teza - odezwał się ponownie. Hermiona spojrzała się na niego spode łba.- Porozmawiamy o balu? Teraz? Niedaleko jest ładna kawiarenka, co prawda mugol...-zatrzymał się w pół słowa i spojrzał niepewnie na rozmówczynie.
- Tak, możemy pójść do tej mugolskiej kawiarenki - zaakcentowała dwa ostatnie słowa i z delikatnym uśmiechem, pozwoliła się poprowadzić.
- Panna Granger boi się własnego cienia? - spytał drwiąco Malfoy, stając przed nią.
Jego szare tęczówki wodziły wzrokiem po jej twarzy - po zaróżowionych policzkach, zgrabnych ustach, dużych oczach.
- Raczej upewniałam się czy ktoś przypadkiem mnie nie śledzi, jak widać nie pomyliłam się - wycedziła i ruszyła w kierunku windy.
Czuła, że Draco idzie za nią, ale nie miała zamiaru się odwracać dopóki nie znajdzie się w windzie. Szła szybko i energicznie, a stukot obcasów odbijał się echem o zimne ściany.
- To śmiała teza - odezwał się ponownie. Hermiona spojrzała się na niego spode łba.- Porozmawiamy o balu? Teraz? Niedaleko jest ładna kawiarenka, co prawda mugol...-zatrzymał się w pół słowa i spojrzał niepewnie na rozmówczynie.
- Tak, możemy pójść do tej mugolskiej kawiarenki - zaakcentowała dwa ostatnie słowa i z delikatnym uśmiechem, pozwoliła się poprowadzić.
✿
- Poproszę latte - zwróciła się do kelnerki, kiedy usiedli do stolika. Kawiarenka bardzo spodobała się byłej Gryfonce. Była nawet trochę zdziwiona, że wcześniej jej nie zauważyła. Szczególnie cenna była informacja o jej długich godzinach otwarcia. Hermiona oparła się o krzesło i patrzyła wyczekująco na blondyna. Dopiero tutaj zmienił się jego wyraz twarzy, a mimika stała się łagodniejsza. Miała wrażenie, że siedzi teraz z zupełnie innym człowiekiem. Młoda dziewczyna podała im napoje i uśmiechając się zalotnie do Malfoy'a, odeszła.
- Gdzie mieszkasz? - spytał w końcu i wypił odrobinę espresso.
Utkwił badawczy wzrok w Hermionę.
- A co to ma do rzeczy? - zmieszała się.
- Jeżeli idziemy razem na bal, dobrze by było, gdybym po Ciebie przyszedł - stwierdził trochę zniecierpliwiony, ale szybko się opamiętał i ponownie przybrał łagodniejszy wyraz twarzy.
Wyjęła kartkę i długopis, po czym szybko napisała adres.
- Proszę - podała Draconowi świstek.
Mężczyzna spojrzał przelotnie i schował go do kieszeni marynarki.
- Jak to się stało, że nie jesteś z Weasley'em?
- Jak to się stało, że nie jesteś z Pansy? - odbiła pytanie, zbijając go z tropu.
Przewrócił oczami i spojrzał przez okno. Rozpadało się na dobre, a niebo zaszło ciemnymi chmurami. Ludzie przebiegali ulicami szukając schronienia, co rusz otwierały się drzwi kawiarni, wpuszczając wilgotne powietrze. Hermiona spojrzała na zegar wiszący na ścianie, a później na Malfoy'a. Chciała już wrócić do domu. Miała poczucie, że już żadne z nich się nie odezwie, a samo spotkanie nie miało większego sensu. Atmosfera była sztuczna, napięta i sztywna. Zaczęła czuć się nieswojo w jego towarzystwie. Minuty milczenia trwały w nieskończoność, stając się uciążliwymi.
- Będę o 20 - powiedział w końcu przerywając ciszę. Spojrzał na szatynkę i dodał - pasuje?
- Pasuje.- Wstała od stolika. Arystokrata zrobił to samo.- Będę już wracać do siebie - oznajmiła, wyciągając dłoń.
Blondyn pochwycił ją i złożył na niej delikatny pocałunek. Sam zdziwił się swoją postawą, ale odgonił tą myśl. Była Gryfonka zarumieniła się delikatnie i nie spoglądając za siebie, ruszyła do wyjścia. Odetchnęła z ulgą, kiedy mocny wiatr uderzył w jej twarz. Weszła w boczną uliczkę i upewniwszy się, że jest sama - teleportowała się do domu.
- Gdzie mieszkasz? - spytał w końcu i wypił odrobinę espresso.
Utkwił badawczy wzrok w Hermionę.
- A co to ma do rzeczy? - zmieszała się.
- Jeżeli idziemy razem na bal, dobrze by było, gdybym po Ciebie przyszedł - stwierdził trochę zniecierpliwiony, ale szybko się opamiętał i ponownie przybrał łagodniejszy wyraz twarzy.
Wyjęła kartkę i długopis, po czym szybko napisała adres.
- Proszę - podała Draconowi świstek.
Mężczyzna spojrzał przelotnie i schował go do kieszeni marynarki.
- Jak to się stało, że nie jesteś z Weasley'em?
- Jak to się stało, że nie jesteś z Pansy? - odbiła pytanie, zbijając go z tropu.
Przewrócił oczami i spojrzał przez okno. Rozpadało się na dobre, a niebo zaszło ciemnymi chmurami. Ludzie przebiegali ulicami szukając schronienia, co rusz otwierały się drzwi kawiarni, wpuszczając wilgotne powietrze. Hermiona spojrzała na zegar wiszący na ścianie, a później na Malfoy'a. Chciała już wrócić do domu. Miała poczucie, że już żadne z nich się nie odezwie, a samo spotkanie nie miało większego sensu. Atmosfera była sztuczna, napięta i sztywna. Zaczęła czuć się nieswojo w jego towarzystwie. Minuty milczenia trwały w nieskończoność, stając się uciążliwymi.
- Będę o 20 - powiedział w końcu przerywając ciszę. Spojrzał na szatynkę i dodał - pasuje?
- Pasuje.- Wstała od stolika. Arystokrata zrobił to samo.- Będę już wracać do siebie - oznajmiła, wyciągając dłoń.
Blondyn pochwycił ją i złożył na niej delikatny pocałunek. Sam zdziwił się swoją postawą, ale odgonił tą myśl. Była Gryfonka zarumieniła się delikatnie i nie spoglądając za siebie, ruszyła do wyjścia. Odetchnęła z ulgą, kiedy mocny wiatr uderzył w jej twarz. Weszła w boczną uliczkę i upewniwszy się, że jest sama - teleportowała się do domu.
✿
Mieszkanie Hermiony znajdowało się w spokojnej, niemagicznej dzielnicy. Jej sąsiedzi to głównie ludzie starsi, zamknięci w swoich czterech ścianach. Młoda kobieta odłożyła torebkę na krzesło i zdjęła obcasy. Ruszyła prosto do kuchni, by zaparzyć sobie zieloną herbatę. Zasłoniła okna i usiadła na kanapie.
- Accio Prorok Codzienny - szepnęła, a na kolanach pojawiła się gazeta. Zaczęła leniwie przeglądać strony. Zaplanowała, że dzisiaj przygotuje kreacje, by jutro mieć na głowie tylko makijaż i fryzurę. Popijając ciepły napój, weszła do sypialni. Rozłożyła suknie na łóżku, po czym zaczęła szperać w szafie w poszukiwaniu czółenek.
- Accio Prorok Codzienny - szepnęła, a na kolanach pojawiła się gazeta. Zaczęła leniwie przeglądać strony. Zaplanowała, że dzisiaj przygotuje kreacje, by jutro mieć na głowie tylko makijaż i fryzurę. Popijając ciepły napój, weszła do sypialni. Rozłożyła suknie na łóżku, po czym zaczęła szperać w szafie w poszukiwaniu czółenek.
✿
Cały następny dzień minął w atmosferze bliżej nieokreślonej. Malfoy'a na swojej drodze nie spotkała, a że dzień pracy dla jej wydziału był dzisiaj krótszy, to nie miała wielu okazji, by się na niego napatoczyć. W domu sprawnie zajęła się szykowaniem na bal. Ubrała malinową suknie do kostek. Kreacja miała krótki rękaw, dekolt w łódkę, a przy nodze wcięcie nad kolano. Do czarnej kopertówki schowała różdżkę, a włosy ostatni raz przeczesała palcami. Usłyszała pukanie do drzwi. To Draco w nienagannym czarnym garniturze z elegancko zawiązanym krawatem. Była pod wrażeniem. Nie sądziła, że ubierze się, aż tak... zniewalająco.
- Gotowa? - spytał.
Hermiona kiwnęła głową i ruchem różdżki zgasiła wszystkie światła. Podała dłoń partnerowi i wyszli z klatki, by w ciemnym zaułku teleportować się prosto na bal. Ciszę zastąpił gwar rozmów i brzęk kieliszków. Sala, w której się znaleźli była ogromna i wspaniale oświetlona. Hermiona spostrzegła wiele znajomych twarzy, a na jej ustach wykwitnął piękny uśmiech. Wśród tłumu zauważyła rudą czuprynę i od razu poznała George'a. Zawołała go, a on uśmiechnął się na jej widok, po czym zbladł, by następnie znowu się uśmiechnąć. Granger puściła mu oczko i zwróciła się twarzą do swojego towarzysza.
- I co teraz? - zaczęła rozmowę.
Malfoy przyglądał jej się przez chwilę zbliżając dłoń do jej twarzy, ale cofnął ją szybko i mruknął:
- Masz coś we włosach.
- Może szampana? - zaproponował kelner, na co obydwoje zgodzili się, jakby z ulgą.
Z opresji bycia sam na sam, wybawili ich znajomi, którzy przychodzili się witać, czasami chwilę porozmawiać. Pierwsze kwadranse balu minęły w lekkiej, zabawnej atmosferze drobnych żartów i uwag. Na scenie wygłosił swoje przemówienie sam Minister Magii, otwierając w ten sposób uroczystość. Następnie zaczęła grać wynajęta na bal kapela. Muzyka była spokojna i nastrojowa. Powoli na parkiecie pojawiały się pierwsze pary, ochoczo kołyszące się w rytmie nadawanym przez muzyków. Niektóre światła pogasły tworząc bardziej kameralną, tajemniczą aurę. Hermiona odłożyła kieliszek na tacy kelnera i rozejrzała się po sali w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Niestety wszyscy znajdowali się w objęciach swoich partnerów. Westchnęła i kątem oka spojrzała na Malfoy'a. Znowu zostali sami. Nie wiedziała jak ma się zachować, więc pod pretekstem przewietrzenia się, wyszła na zewnątrz. Szybko tego pożałowała, bo noc była bardzo chłodna i wietrzna. Nie chciała jednak tak szybko wracać. Nagle poczuła na ramionach czyjś delikatny dotyk i ciepło tkaniny. Obok niej stał blondyn. Poluźnił trochę swój krawat, odsłaniając alabastrową szyję. Granger przyznała w duchu, że w samej koszuli i kamizelce wygląda jeszcze lepiej.
- Dzięki za marynarkę - powiedziała, otulając się materiałem. Kołnierzyk ubrania był przesiąknięty jego zapachem. Przymknęła na chwilę oczy, zapominając o obecności Malfoy'a. Wiatr się wzmógł, a młoda kobieta zadrżała. Wiedziała, że nie wytrzyma ani chwili dłużej. Draco musiał pochwycić jej myśl, bo podał jej ramię i z powrotem weszli do ciepłego pomieszczenia. Hermiona oddała marynarkę blondynowi, subtelnie się uśmiechając.
- Zatańczmy - zaproponował, kiedy znaleźli się bliżej kołyszących się par. Pochwycił ją, układając dłonie na jej wąskiej talii. Poczuła przyjemne mrowienie, gdy jego usta przypadkowo musnęły jej czoło. Zarzuciła dłonie na szyję blondyna i pozwoliła mu na ten jeden, bliski taniec. Było jej przyjemnie i miło, przez chwilę zapomniała, że tańczy właśnie z Malfoy'em. Ukryła twarz w jego torsie i pozwoliła sobą kołysać. Odrobina alkoholu, spokojna muzyka i ciepło drugiego ciała, uśpiły ją trochę, a gdy piosenka się skończyła, stali razem jeszcze przez kilka, krótkich sekund.
- Gotowa? - spytał.
Hermiona kiwnęła głową i ruchem różdżki zgasiła wszystkie światła. Podała dłoń partnerowi i wyszli z klatki, by w ciemnym zaułku teleportować się prosto na bal. Ciszę zastąpił gwar rozmów i brzęk kieliszków. Sala, w której się znaleźli była ogromna i wspaniale oświetlona. Hermiona spostrzegła wiele znajomych twarzy, a na jej ustach wykwitnął piękny uśmiech. Wśród tłumu zauważyła rudą czuprynę i od razu poznała George'a. Zawołała go, a on uśmiechnął się na jej widok, po czym zbladł, by następnie znowu się uśmiechnąć. Granger puściła mu oczko i zwróciła się twarzą do swojego towarzysza.
- I co teraz? - zaczęła rozmowę.
Malfoy przyglądał jej się przez chwilę zbliżając dłoń do jej twarzy, ale cofnął ją szybko i mruknął:
- Masz coś we włosach.
- Może szampana? - zaproponował kelner, na co obydwoje zgodzili się, jakby z ulgą.
Z opresji bycia sam na sam, wybawili ich znajomi, którzy przychodzili się witać, czasami chwilę porozmawiać. Pierwsze kwadranse balu minęły w lekkiej, zabawnej atmosferze drobnych żartów i uwag. Na scenie wygłosił swoje przemówienie sam Minister Magii, otwierając w ten sposób uroczystość. Następnie zaczęła grać wynajęta na bal kapela. Muzyka była spokojna i nastrojowa. Powoli na parkiecie pojawiały się pierwsze pary, ochoczo kołyszące się w rytmie nadawanym przez muzyków. Niektóre światła pogasły tworząc bardziej kameralną, tajemniczą aurę. Hermiona odłożyła kieliszek na tacy kelnera i rozejrzała się po sali w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Niestety wszyscy znajdowali się w objęciach swoich partnerów. Westchnęła i kątem oka spojrzała na Malfoy'a. Znowu zostali sami. Nie wiedziała jak ma się zachować, więc pod pretekstem przewietrzenia się, wyszła na zewnątrz. Szybko tego pożałowała, bo noc była bardzo chłodna i wietrzna. Nie chciała jednak tak szybko wracać. Nagle poczuła na ramionach czyjś delikatny dotyk i ciepło tkaniny. Obok niej stał blondyn. Poluźnił trochę swój krawat, odsłaniając alabastrową szyję. Granger przyznała w duchu, że w samej koszuli i kamizelce wygląda jeszcze lepiej.
- Dzięki za marynarkę - powiedziała, otulając się materiałem. Kołnierzyk ubrania był przesiąknięty jego zapachem. Przymknęła na chwilę oczy, zapominając o obecności Malfoy'a. Wiatr się wzmógł, a młoda kobieta zadrżała. Wiedziała, że nie wytrzyma ani chwili dłużej. Draco musiał pochwycić jej myśl, bo podał jej ramię i z powrotem weszli do ciepłego pomieszczenia. Hermiona oddała marynarkę blondynowi, subtelnie się uśmiechając.
- Zatańczmy - zaproponował, kiedy znaleźli się bliżej kołyszących się par. Pochwycił ją, układając dłonie na jej wąskiej talii. Poczuła przyjemne mrowienie, gdy jego usta przypadkowo musnęły jej czoło. Zarzuciła dłonie na szyję blondyna i pozwoliła mu na ten jeden, bliski taniec. Było jej przyjemnie i miło, przez chwilę zapomniała, że tańczy właśnie z Malfoy'em. Ukryła twarz w jego torsie i pozwoliła sobą kołysać. Odrobina alkoholu, spokojna muzyka i ciepło drugiego ciała, uśpiły ją trochę, a gdy piosenka się skończyła, stali razem jeszcze przez kilka, krótkich sekund.
✿
Wchodzili cicho po schodach. Nie zapalali światła, by nie wzbudzić niczyjej uwagi. Hermiona wyciągnęła różdżkę i szeptem wypowiedziała zaklęcie. Po chwili była już w środku. Zapaliła niewielką lampkę, stojącą na komodzie. Spojrzała w stronę swojego towarzysza. Jego prezencja nie zmieniła się bardzo przez te kilka godzin. Może poza lekko rozwianymi włosami, które dodawały mu uroku. Dotknęła klamki i stojąc w drzwiach spytała:
- Wejdziesz?
Wszedł. Zamknął za sobą drzwi, marynarkę i krawat kładąc obok lampki. Rzucił okiem po niewielkim mieszkanku. Wydawało się takie ciepłe, rodzinne, ciche. Szatynka podeszła do blatu i wyciągnęła dwa kieliszki. Do każdego nalała złotawą, musującą ciecz. Upiła łyk, a drugie naczynie podała blondynowi. Draco zabrał jej z rąk kieliszek i położył obok swojego na stole.
- Nox - szepnął i delikatnie przyciągnął do siebie Hermionę.
Objął ją czule, ale z pewną delikatnością, by jej nie spłoszyć. Zanurzył twarz w jej włosach, wdychając przyjemny zapach i przymknął oczy. Słyszał bicie jej serca i był pewny, że ona też słyszy jego.
- Nie mów nic- poprosił.
- Wejdziesz?
Wszedł. Zamknął za sobą drzwi, marynarkę i krawat kładąc obok lampki. Rzucił okiem po niewielkim mieszkanku. Wydawało się takie ciepłe, rodzinne, ciche. Szatynka podeszła do blatu i wyciągnęła dwa kieliszki. Do każdego nalała złotawą, musującą ciecz. Upiła łyk, a drugie naczynie podała blondynowi. Draco zabrał jej z rąk kieliszek i położył obok swojego na stole.
- Nox - szepnął i delikatnie przyciągnął do siebie Hermionę.
Objął ją czule, ale z pewną delikatnością, by jej nie spłoszyć. Zanurzył twarz w jej włosach, wdychając przyjemny zapach i przymknął oczy. Słyszał bicie jej serca i był pewny, że ona też słyszy jego.
- Nie mów nic- poprosił.
~✿✿✿~
Witajcie! To pierwszy post po tak długiej przerwie. Brakowało mi dramione, więc postanowiłam wrócić. Notki nie będą pojawiać się regularnie, ale postaram się pisać częściej. Dajcie znać czy miniaturka Wam się spodobała. Trzymajcie się!
Świetna miniaturka ale chciałabym zaznaczyć że są małe niedociągnięcia i literówki.
OdpowiedzUsuńMiniaturka bardzo mi się podoba, choć wydaje się urywać w połowie. Z drugiej strony to nadaje jej uroku bo nie jest przesadzona. Naprawdę dobra robota.
OdpowiedzUsuńLa Catrina
hej haj hello :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobra miniaturka. Wcale nie twierdzę, że urywa się w połowie. Wręcz przeciwnie, pozostawia pewien niedosyt, a jednocześnie daje pole do popisu wyobraźni. Zakończona w świetnym momencie. No i dobrze, że pozostawiłaś ich kanoniczne charaktery, nic nie przerysowałaś, przez co ma się wrażenie, jakoby stanowiło to dokładny opis ich losów po szkole.
pozdrawiam serdecznie i życzę weny, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Cześć!
OdpowiedzUsuńPrzykro nam to mówić, ale w kategoriach z aktualnymi blogami nie znalazłyśmy Twojego bloga. To dość nietypowa sytuacja, ponieważ Twój blog widnieje na liście ,,Blogi Katalogu" po lewej stronie. Przepraszamy i prosimy byś wypełniła jeszcze raz zgłoszenie, tym razem dopilnuję osobiście, by opowiadanie pojawiło się w wyznaczonej kategorii. Prosimy jedynie o podanie tytułu bloga i opisu, resztę już mamy. :)
Katalog Granger
Cudowna, jedna z lepszych, które czytałam :D Muszę przyznać, że czuję pewien niedosyt, ale chyba tak miało być, więc gratuluję :3 Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną miniaturkę :) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńCudo! Przepiękna miniaturka!!!! Pozostawia nedosyt,ale to dobrze, ponieważ możemy sami wyobrazić sobie koncòwke!Szablon Perfect!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
hg-dm-future.blogspot.com
Hej, zapraszam na land-of-grafic po odbiór zamówionego szablonu. Notka nr 1810-1815
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hej, wyskakują tu trochę jak z kosmosu, ale wpadłąm przypadkiem i zdecydowanie zostaję na dłużej :D Póki co przeczytałam tylko najnowszą miniaturkę i jestem urzeczona *.* Koniecznie muszę nadrobić pozostałe cuda tutaj publikowane!
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam - sevfiction.blogspot.com - i pozdrawiam cieplutko!
Super miniaturka :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta miniaturka. Dobrze, że nic tu nie przesłodziłaś ;)
OdpowiedzUsuńPostanowiłam nadrobić zaległości na Twoim blogu i nie żałuję. Miniaturka bardzo urzekająca! Strasznie podoba mi się zakończenie. Bądź co bądź, jest otwarte i każdy z czytelników może dopisać ciąg dalszy. Super! :)
OdpowiedzUsuń