sobota, 14 lutego 2015

Miniaturka 3 ,,Kac Vegas''



Uwaga! Sceny +18



           Obudziły mnie promienie wpadającego przez okno słońca. Przetarłam oczy i podniosłam się na łokcie. Nie byłam u siebie w domu. Otaczały mnie obce przedmioty i... obcy człowiek. Odkryłam twarz mężczyzny z białej kołdry i z piskiem wybiegłam z łóżka. W pośpiechu zakryłam nagie ciało szlafrokiem. Przede mną leżał nie kto inny jak Dracon Malfoy. Powoli otworzył oczy przeciągając się rozkosznie w łóżku i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzorkiem. Po chwili ocucony spadł z łóżka. Wstał prędko owinięty kołdrą.
- Co tu do cholery robisz, Granger? - spytał zszokowany. Nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Mogłabym spytać o to samo! - odpowiedziałam hardo. W tym momencie nasze oczy spojrzały w to samo miejsce - na szafkę nocną, gdzie leżała biała kartka pokryta koślawym, magicznym pismem. Odruchowo zerknęłam na 
lewą dłoń. Krzyknęłam przerażona. Blondyn pochwycił moje spanikowane spojrzenie - również zerknął na swoją dłoń. Jego źrenice powiększyły się znacznie.
- Granger! - wrzasnął.
- Teraz już chyba Malfoy - stwierdziłam posępnie, zawieszając głowę.
- Nigdy nie będziesz panią Malfoy, sz...- przerwał. Podbiegłam do szafeczki nie zważając na jego słowa i dotknęłam kartki. To był dokument - akt małżeński. Zakryłam usta dłonią, by nie wydać z siebie kolejnego krzyku. Wczoraj, a może jeszcze dzisiaj poślubiłam wroga ze szkolnych lat. Podałam mu druk urzędowy.
- I co teraz? - spytałam z nadzieją, że mężczyzna ma dobrą nowinę albo chociaż jakiś pomysł. Milczał, czytając ze zrezygnowaniem.
- Jak to co? Idziemy do urzędu to sprawdzić - powiedział pełny przekonania o tym, że to jakaś pomyłka.
- Może od razu wstąpimy do Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof? - zapytałam drwiąc. Zmroził mnie wzrokiem, po czym dodał:
- Ubierz się i zmywamy się stąd - jego władczy ton głosu wcale nie zachęcił mnie do wykonania jego rozkazu, jednak chciałam jak najszybciej wyjść z tego hotelu. W pomieszczeniu panował niesamowity bałagan, więc szybko posprzątałam go kilkoma zręcznymi ruchami różdżką. Z podłogi wzięłam swoje wczorajsze ubrania, które na moje nieszczęście, były porozrzucane po całym pokoju.  Przygnębiona ruszyłam do łazienki. Była urządzona bardzo skromnie i w porównaniu do sypialni, panował w niej porządek. Wzięłam szybki prysznic, wiedząc, że Malfoy na pewno się niecierpliwi. Nałożyłam sukienkę oraz czółenka. Ciągle myślałam o wczorajszym wieczorze. Z przykrością 
stwierdziłam, że niewiele pamiętam. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Co ja najlepszego zrobiłam?
- Granger! - wrzasnął po raz kolejny blondyn. Wychyliłam się.
- Co jest, fretko? - podbiegł do mnie otwierając szeroko drzwi przez co o mało co się nie wywróciłam.
- To - wskazał na nagłówek gazety, który głosił ,,Szlama i arystokrata razem''. Odebrałam mu dziennik i wczytałam się w artykuł. Nie wiedziałam, że reporterzy mogą być, aż tak okrutni. Miałam nadzieję, że ludzie pokroju Rity Skiteer już nie pracują, jednak myliłam się. Domyśliłam się, że lada chwila zleci się tysiąc sów z pytaniami. Łypnęłam groźnie na Malfoy'a i zatrzasnęłam drzwi. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w swoje odbicie. Zamknęłam oczy, przygryzając wargę. Szybko odkręciłam kurek z wodą i przemyłam twarz. Zebrałam się w sobie i wyszłam. Moja twarz nie wyrażała nic poza obojętnością. Musiałam zdobyć się na ogromną ilość cierpliwości i siły, bo najgorsze było przede mną. 
          Pokój hotelowy opuściliśmy w południe. Malfoy wszystko opłacił, więc miałam o jeden problem mniej. Szliśmy bocznymi uliczkami, by nie napotkać się na zbyt wiele ludzi, którzy mogliby zacząć zadawać niezręczne pytania i składać gratulacje. Krok Dracona był szybki, energiczny, przez co miałam problem, by utrzymać jego tempo. Ja próbowałam zachować spokój, jednak we mnie wszystko wybuchało, gotowało i Merlin wie co jeszcze. Budynek Magicznego Urzędu Małżeństw i Rozwodów o dziwo nie znajdował się w Ministerstwie, a na Pokątnej, głęboko schowany na końcu ulicy, ledwo dostrzegany. Blondyn rozejrzał się na boki za nim wszedł do środka, ja tylko 
wsunęłam się szybko za nim. Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy było surowo urządzone, trochę jak stara, mugolska kamienica. Wchodziliśmy właśnie po skrzypiących schodach, kiedy Malfoy przemówił nieco posępnym głosem:
- Mam nadzieję, że nie jesteśmy małżeństwem - stwierdził. Odpowiedziałam mu cichym westchnięciem. U szczytu schodów stało ogromne biurko, na którym leżał najnowszy numer Proroka Codziennego. W myślach przeklęłam tę gazetę. Uszczypnęłam Dracona i wskazałam mu gazetę. Skinął głową na znak, że widzi to, co mu pokazałam. Sekretarka odchrząknęła. Dopiero wtedy nasze głowy zwróciły się w jej kierunku.
- Witam państwo Malfoy - zaświergotała kobieta, a jej czarne włosy rozjaśniły się delikatnie. Uśmiechnęłam się bardziej do siebie niż do niej wspominając sztuczki Tonks ze zmianą koloru włosów.
- To się niedługo okażę - powiedział oschle były Ślizgon. Kobiecie mina zrzedła, wskazała różdżką drzwi, które natychmiast się otworzyły. Draco przepuścił mnie w nich. Moim oczom ukazał się minimalistyczny, zadbany gabinet. Przy kominku siedział zadbany mężczyzna w kwiecie wieku. Miał przyjazny wyraz twarzy, ale wydawał się czymś zaniepokojony. Spojrzał ukradkiem na mojego towarzysza. Wyjątkowa obojętność gościła na jego ustach.
- Witam państwa - powitał nas głos mężczyzny. Przyglądał się nam przez moment - Malfoy'ów - dodał. Skrzywiłam się nieznacznie. Nikt tego nie zauważył.
- Czy to oryginalny dokument? - blondyn podał akt urzędnikowi. Przez chwile w pokoju panowała cisza.
- Tak. Nie ma co do tego wątpliwości. Ślubu udzielił wam Teodor Neul - machnął różdżką - Kilka minut po północy. Bardzo romantycznie - stwierdził. Jeżeli to miał być komplement to mu nie wyszedł. Liczyłam na jakąś reakcje Malfoy'a, jednak nic takiego się nie stało. Odebrał papier od mężczyzny, wziął mnie pod ramię i wyszliśmy. Czemu nie spytał o rozwód? Kiedy schodziliśmy po schodach odezwał się:
- Musimy porozmawiać w jakimś ustronnym miejscu - skinęłam głową. Wyszliśmy z budynku i teleportowaliśmy się nad niewielkie jezioro daleko od magicznych siedzib. Usiadłam nad samą wodą. Była przyjemnie chłodna. Obok mnie usiadł blondyn. Patrzył przed siebie.
- O czym chciałeś rozmawiać? - spytałam. Milczał przez chwilę, a następnie powiedział jedną z najgorszych rzeczy na świecie:
- Nie możemy się rozwieść.
- A to niby czemu?! - podniosłam głos. Co on sobie myślał? Po tych latach przykrości, ślubie w tajemniczych okolicznościach ma czelność mówić mi coś takiego?
- Dobrze wiesz, że gazety już o nas piszą. Nie mogę - spojrzał w moje oczy - Nie możemy sobie na to pozwolić. Możemy sobie zniszczyć tym karierę. 
- Nie zależy mi na opinii innych. Mam zamiar rozwieść się z tobą i nic ci do tego, fretko! - złapał mnie za ramiona. Lustrował moją twarz, jakby chciał wyczytać coś z moich oczu. Wyrwałam się z uścisku i wstałam.
- Ale mi zależy! - ryknął także wstając. Przez chwilę przemknęło mi przez myśl, by go pocałować, jednak odgoniłam od siebie tę myśl. Mimo, że wyglądał wyjątkowo kusząco.
- Nie obcho... - nie dokończyłam, ponieważ podszedł zbyt blisko. Dotknął mojej szyi i policzków, odgarnął włosy z twarzy. - Co ty do cholery robisz? - krzyknęłam, gdy nasze nosy się stykały. Jego dłonie powędrowały na moją talię, czułam jego zimny oddech na skórze. pisnęłam, gdy przejeżdżał rękoma po moim udzie. Zębami strącił mi jedno ramiączko sukienki. Moje serce biło jak oszalałe.
- Bądź posłuszną żoną - mruczał mi do ucha, lekko je przygryzając. Tego było zbyt wiele. próbowałam się wyrwać, jednak jego uścisk był silniejszy.
- Puść mnie - syknęłam a blondyn uśmiechnął się drwiąco.
- Uważa, że puszczę cię wolno i pozwolę uciec? Nigdy. Teraz należysz do mnie - był bardzo pewny siebie. Nagle poczułam dziwny ból koło pępka, a po kilku sekundach byliśmy przed Malfoy Monor. Wolałam nie pamiętać tego miejsca.
- A co z moimi planami? Przyjaciółmi? Chłopakiem? - pytałam. Zaśmiał się tylko
- Chłopakiem? - zadrwił.- Gdybyś miała chłopaka nie szwendałabyś się po klubach i nie bylibyśmy małżeństwem - wskazał na złote obrączki. Był uparty, co zupełnie mi nie odpowiadało.
- Chcę wrócić do swojego domu - powiedziałam twardo. Przyglądał mi się z rozbawieniem.
- Uważasz, że moja żona będzie mieszkała z dala od ukochanego męża? - prychnęłam. Mijając go dotknęłam klamki drzwi, które były moją przepustką na wolność. Odskoczyłam jednak prędko, bo była niesamowicie gorąca. Szepnęłam Alochomora, jednak nie zadziałało.
-Trochę czarno magicznych sztuczek i nawet największa kujonica Hogwartu nie może stąd wyjść - wyczułam dumę w jego głosie. - Rozgość się w naszym domku, żoneczko.
- Nie mów tak do mnie! - krzyknęłam i podeszłam do niego celując różdżką. Zamruczał cicho i objął mnie w talii nic sobie nie robiąc z moich gróźb.
- Lubię ostre - szepnął, a ja poczerwieniałam ze złości. Wyrwałam się z jego objęć i wyszłam z pomieszczenia. - Nasza sypialnia jest na górze - krzyknął za mną. Nie rozumiała jego zadowolenia. Przyglądałam się posiadłości. Ściany były pokryte ciemnofioletową farbą. Zdziwił mnie brak portretów, jednak szłam dalej. Otworzyłam drzwi, które wysunęły się z na przeciwka. Pokój był jasny i przestronny. Podeszłam do okna. Przede mną malował się obraz cudownego ogrodu. Westchnęłam. Chciałam mieć zawsze ogromny ogród pełen kolorowych, magicznych kwiatów. Obróciłam się i przyjrzałam się lepiej pomieszczeniu. Przy ścianie stało ogromne łóżko pościelone na zielono. Na ścianach idealnie białych wisiały zdjęcia w srebrnych ramkach. Obok mnie stała szafa w kolorze ramek z zielonymi uchwytami, a zupełnie w rogu były kolejne drzwi. Idealnie wtapiały się w tło. Były zamknięte, więc użyłam zaklęcia, które ku mojej radości zadziałało. Znajdowałam sie w łazience. Ogromna wanna stała pośrodku pomieszczenia. Po jednej stronie rozpościerało się ogromnie lustro okrywające niemal całą ścianę. Zarumieniłam się delikatnie. Zamknęłam drzwi zaklęciem. Przekręciłam korek, by nalać trochę wody. Potrzebowałam odrobiny relaksu. Rozebrałam się powoli przyglądając się swojemu odbiciu. Całkiem naga zanurzyłam się w wodzie. Z mojego gardła wydobył się cichy jęk zachwytu. Zupełnie odprężona leżałam w wannie bawiąc się górą piany. Nie słyszałam, gdy do pomieszczenia wszedł blondyn.
- No, no. Widzę, że ci się podoba - stwierdził z przekąsem. Podniósł jedną brew widząc moją pierś pozbawioną warstwy piany. - Nie kuś węża - szepnął mi do ucha. Poczułam dreszcz rozchodzący się po moich plecach. Odgarnął mi włosy z karku i złożył na nim pocałunek. Przymknęłam powieki nieświadoma, że Draco przygląda mi się w lustrze. Dotknął moich ramion robiąc na nich kółka.  Wyprostowałam się dając pole do popisu blondynowi. Poczułam jego 
palce na plecach. Jego dotyk był nieziemsko przyjemny. Odchyliłam głowę. Otworzyłam oczy, gdy poczułam, że ktoś wchodzi do wanny. Speszona zakryłam ciało.
- Co ty tu? - spytałam speszona. On przysunął się tylko do mnie, oplatając ramionami. Kontynuował masaż pleców. Oparta o jego obojczyk oddychałam ciężko. Dłonie Malfoy'a wprowadziły mnie w inny świat. Woda w wannie powoli chłodniała, więc niezupełnie świadoma przywarłam do byłego Ślizgona, by włączyć kran, który był za nim. Gdy tylko to zrobiłam popchnął mnie w drugą stronę odsłaniając moje piersi i brzuch. Pisnęłam zanim nasze usta złączył się w pocałunku. Całował mnie namiętnie, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Zszedł ustami na moją szyję, a następnie na piersi. Jęknęłam, gdy poczułam z jaką czułością je całuje i ssie. Słyszałam jego niespokojny oddech. 
Przejechałam palcami po jego włosach i jęknęłam na całą łazienkę. Jego język bawił się moimi nabrzmiałymi piersiami. Wbijałam mu paznokcie w plecy,a on był coraz bardziej namiętny.
- Dracooo - z moich ust wpłynął przeciągły krzyk podniecenia. Pocałował mnie brutalnie w usta i wyszedł z pomieszczenia pozostawiając mnie samą. Trochę zawstydzona moją reakcją na jego dotyk, wstałam opatulając się ręcznikiem. Na łóżku w sypialni leżały świeże ubrania, w które się przebrałam. Zauważyłam, że nie ma wśród nich bielizny. Uznałam, że arystokrata nie chciał grzebać w tak intymnych rzeczach. Zeszłam na dół, by spytać, gdzie są moje rzeczy. Draco siedział na kanapie w salonie.
- Gdzie jest reszta moich rzeczy? - spytałam cicho, a ten odwrócił się w moją stronę. Przyglądał się mi przez chwilę. Miałam na sobie letnią sukienkę z dekoltem na ramiączka. Góra była zrobiona tak, by nie trzeba było nosić do sukienki stanika. Chyba to zauważył, bo podszedł do mnie i zdjął ramiączka. W jego oczach grały wesołe ogniki. - Co robisz?
- To co należy do obowiązków dobrego męża - stwierdził. Wziął mnie na ręce i położył dopiero, gdy znaleźliśmy się na dywanie. Patrzył na mnie z pożądaniem. Zsunął drugie ramiączko, ciągnąc sukienkę na sam dół. Leżałam przed nim naga, próbując się zasłonić. Przygwoździł mnie do ziemi tak, aby nie mogła się ruszyć. Rozpiął koszulę ukazując świetnie zbudowany tors. Jęknęłam z zachwytu. Po chwili zdjął spodnie i bokserki, przy czym nie odrywał ode mnie wzroku. Złapał moje ręce i pociągnął je ku górze, bym odsłoniła mu ciało. Pocałował mnie ostro w usta -  Co, żoneczko? - spytał widząc moją minę. Nie czekał na odpowiedź, bo po chwili całował już moją szyję. Położył dłoń na piersi i zaczął drażnić sutki. Przeszła mnie fala dreszczy. Dłońmi dalej pieścił moje sutki, a językiem szedł na podbrzusze. Krzyknęłam na cały salon, gdy przejechał po wrażliwym punkcie.
- Nie przestawaj - sapnęłam, a on tylko uśmiechnął się lekko i wszedł we mnie językiem. Szeptałam jego imię w akcie rozkoszy. Wiłam się pod jego elektryzującym dotykiem. Rozłożył moje nogi szeroko. 
- Powiedz do mnie ,,kochanie'' a dokończę co zacząłem - szepnął do ucha. Prychnęłam, a on zaczął wstawać. Nie chciałam tego. Nie w tym momencie.
- Ko-kochanie - powiedziałam. Włożył we mnie dwa palce i szybko nimi poruszał. Jęczałam bez przerwy, momentami brakowało mi tchu. Przeżyłam pierwszy orgazm, gdy dotknął językiem łechtaczki. Z zadowoleniem brnął dalej nie przerywając. Gorąc promieniował z każdego miejsca, które dotykał. Byłam w siódmym niebie. Złapał mnie w pasie i usiedliśmy na kanapie. Bezceremonialnie wszedł we mnie rozpoczynając koncert naszych jęków. Całowałam go po szyi i obojczyk, gryzłam go i wbijałam paznokcie w jego plecy. Przyspieszył nagle, a ja westchnęłam głośno, gdy we mnie wybuchnął. Poczułam jak jego nasienie mnie wypełnia. Poruszał się we mnie nieco wolniej, ciężko oddychając.
- Granger, ty pieprzona wariatko - sapnął. Uśmiechnęłam się rozbawiona.
- Teraz już Malfoy - poprawiłam go. Przejechał po moim ciele językiem. - Chodź się wykąpać, Malfoy.
- Chętnie - szepnęłam, a on złożył słodki pocałunek na moich ustach. Zaniósł mnie do łazienki  i położył w wannie nalewając wody. Nalał odrobinę olejku na dłoń i zaczął mnie nim smarować. Westchnęłam. Nie wiedziałam kiedy zasnęłam w jego objęciach.

~✿✿✿~
Witajcie! Obiecałam, że w ferie coś dodam, więc uznałam, że najlepiej będzie jak w Walentynki dodam jakąś słodko-pikantną miniaturkę. Nie jest to nic górnolotnego, ale nie miało takie być. Ja sama uwielbiam czytać takie miniaturki i cieszyć się ich szczęściem. Ściskam i życzę udanych Walentynek!

18 komentarzy:

  1. Bardzo fajny tekst. Nigdy za dużo zboczonych miniaturek, które osobiście uwielbiam, więc tą mnie kupiłaś bez dwóch zdań. Nie mniej jednak chętnie przeczytałabym drugą część, aby dowiedzieć się jak doszło do tego ślubu :) No ale to już od Ciebie zależy. W końcu na siłę pisać się nie da, a raczej jest to mało efektowne :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nad drugą częścią, kto wie? :)

      Usuń
  2. Genialna! Nie lubię Walentynek, ale takie miniaturki kocham <3
    Ślub xd nie wymyśliłabym <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Walentynkowe miniaturki zawsze spoko, sama zaraz jakie poczytam

      Usuń
  3. Fajna miniaturka, nie tak słodka ani nic, lubię takie które mogły zdarzyć się naprawdę, a ta mogła zdarzyć się naprawdę. Podoba mi się i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No muszę przyznać, że miniaturka przypadła mi do gustu :D No cóż... taki ze mnie zboczuszek. Czekam na więcej prac Twojego autorstwa takich jak ta :D Bo mi się bardzo ale to bardzo podobała <3 życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Pisanie miniaturek jest mega przyjemne

      Usuń
    2. Zapraszam do mnie na 15 rozdział :D
      http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

      Usuń
    3. Ha! Pamiętałam i bez przypomnienia :D

      Usuń
  5. Ooooo <3 uwielbiam takie miniaturki! Dawaj 2 część!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam za spam!
    Zapraszamy do Katalogu Granger, zbierającego opowiadania, w których jednym z głównych bohaterów jest Hermiona Granger, u boku innych osób. Poza opowiadaniami z Granger w roli głównej, znajdziecie tu również wiele ciekawych konkursów, dyskusji i pomysłów, które mamy nadzieję wdrożyć najszybciej jak to tylko możliwe. Stwórzmy razem prawdziwe stowarzyszenie, rozwijajmy swoje pasje i poznawajmy nowych ludzi!

    katalog-granger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczna miniaturka. :) Bardzo ciekawy pomysł. Jestem ciekawa jakby to potoczyło się dalej i szczerze mówiąc, gdybyś chciała napisać kolejne części tej miniaturki, ja nie pogardzę ^^. Pochłonę szybko w zawrotnym tempie! :)
    Naprawdę bardzo fajna i jeśli tamta była wzruszająca ta jest taka radosna i miejscami zabawna, przepełniona pozytywną energią autorki! :D
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne! Lepszego pomysłu jeszcze nie czytałam... Lekki i przyjemny styl pisanina. No cóż, nic tylko się zachwycać. Zżera Mnie ciekawość co by było dalej, więc jakbyś napisała coś więcej z chęcią i zachłannością przeczytam. Chociaż koniec, który przedstawiłaś jest cudowny, kto by nie chciał więcej? Poprawiająca humor, niewiarygodna, a przede wszystkim oryginalna.
    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz gorąco dziękuję ♥

Mia Land of Grafic