niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 8

          Początek listopada nie był łaskawy. Uporczywe zimno dawało codziennie we znaki. Nieprzerwanie od sobotniego popołudnia padał deszcz. Niektórzy żartowali, że niedługo będzie trzeba poruszać się łodziami po szkole. Oczywiście nie było w tych słowach ziarenka prawdy, jednak niektórzy pierwszoroczni dawali się nabrać. 
          Większość uczniów była zaspana i niechętnie wlokła się na lekcję, szczególnie najstarszy rocznik. Gryfoni poniedziałek zaczynali historią magii wraz z Krukonami. Lekcje z profesorem Binnsem były nudne i ciągnęły się w nieskończoność. Co prawda Hermiona, według nauczyciela, Grant, odpowiadała na każde pytanie, ale sama była mocno zniesmaczona zajęciami. Jako pierwszoroczna ceniła sobie historię magii, jako coś co ją interesowało, to z wiekiem sposób nauczania ją bardzo bulwersował. Jak to zgrabnie mawiał Ron - były ,,martwe''. Szatynka o dużych, ciemnych niczym czekolada oczach, przemierzała korytarz, by w końcu stanąć przed salą na pierwszym piętrze. Drzwi były lekko uchylone. W środku była jedna, ciemnowłosa Krukonka i zamyślony profesor Binns. Snuł się nad książkami nie zważając na napływających uczniów. Miona usiadła w pierwszej ławce. Wyjęła podręcznik i wyprostowana czekała na rozpoczęcie lekcji. Minutę przed jej rozpoczęciem do klasy wpadli Harry oraz Ronald. Wyglądali jakby przed paroma chwilami wyszli z łóżka. I prawdopodobnie tak było, ponieważ nie widziała przyjaciół na śniadaniu. Uśmiechnęli się przepraszająco i ze skwaszonymi minami usiedli na miejsca. 
          Historia magii, a także opieka nad magicznymi stworzeniami minęły szybko i prawie bezboleśnie. Co prawda Puchon o imieniu Amo nie mógł powiedzieć tego samego, ponieważ ugryziony przez prętana brazylijskiego leżał u pani Pomfrey. Palec spuchł mu do rozmiarów dorodnej pomarańczy. Hagrid bardzo się tym przejął i natychmiast zaniósł chłopaka do Skrzydła Szpitalnego. Panna Prefekt szła właśnie na ostatnie zajęcia tego dnia - zaklęcia. Nie miała jednak wielu powodów do radości, ponieważ dzieliła ten przedmiot ze Ślizgonami. Myśl, że znowu spotka Dracona dziwnie mieszał jej w głowie. Głównie dlatego, że nie wiedziała czego może się po nim spodziewać. Niski czarodziej zaprosił gestem różdżki do sali. Ronaldowi mina spochmurniała i jedyne co był w stanie powiedzieć to:
– Zaczyna się – niechęć w jego głosie była przerażająca. Nie lubił tego przedmiotu odkąd szatynka go pouczyła jak powinien wypowiadać zaklęcia. Mimo, że było to kilka lat temu wciąż skrywał urazę. Weasley z niektórych rzeczy nie potrafił wyrosnąć. Usiedli w trójkę obok siebie i ze skupieniem przyglądali się profesorowi Flitwickowi. Jego śmieszny głos bawił rudzielca przez całe zajęcia i nawet uszczypnięcia i uwagi Granger na nic się zdały. Postanowiła olać przyjaciela i poczekać, aż minie mu głupawka. Mimowolnie spoglądała w stronę Malfoy'a. Za każdym razem, kiedy ich oczy się spotykały odwracała wzrok udając, że się zagapiła. Była pewna, że blondyn nie zawracał sobie tym głowy i robił swoje - myliła się. W trakcie lekcji dostała wiadomość. Otworzyła ją oburzona, że ktoś przeszkadza jej w zajęciach. Wiadomość była napisana niewyraźnym, pochyłym pismem. Od razu poznała ten styl - tchórzofretka. Zdanie na kartce brzmiało: Wieża astronomiczna o 20.
– Ronald! – pisnęła zauważywszy, że rudzielec patrzy przez jej ramię, by dowiedzieć się co tak zdenerwowało przyjaciółkę.
– Kto cię zaprasza? – spytał. Zupełnie nie rozumiał zdenerwowania dziewczyny, która nadal była obrażona z powodu jego zachowania na balu. Posłała mu zabójcze spojrzenie gniotąc kartkę. Wzniósł oczy ku gorze i wrócił do bezsensownego kręcenia różdżką. Hermiona zaczęła się zastanawiać czego nagle zachciało się blondynowi. Nie miała zamiaru przyjąć jego zaproszenia. Jutro miała transmutację i eliksiry. Musiała się do nich mocno przygotować, ponieważ profesor Slughorn zapowiedział test z ostatnio przerabianych tematów.a dokładnie z całego semestru.Nie lubił zaprząta sobie głowy ego typu sprawami w grudniu, gdy ma wiele pracy związanej z wychowankami Domu Węża. Pod koniec lekcji nakreśliła trzy słowa na skrawku pergaminu i dyskretnie wysłała wiadomość, która wylądowała w kieszeni Dracona. Nie miała zamiaru oznajmiać wszystkim o jej uroczych korespondencjach z Malfoy'em. Zabrała swoje podręczniki i przybory. Chciała dogonić Harry'ego za nim zniknie w otchłani Quidditcha. Mieli mieć dzisiaj trening, a szatynka nie zamierzała spędzić kilku godzin w deszczu i błocie. 
– Harry! – krzyknęła, jednak brunet jej nie usłyszał. Westchnęła i puściła się biegiem. W pewnym momencie potknęła się o swoją szatę i powoli upadała na ziemię. W ostatniej chwili silne, męskie ramiona podtrzymały ją przed bolesnym ugodzeniem w zimną posadzkę. Kilka sekund później stała już bezpiecznie. Podniosła wzrok, by podziękować wybawcy. Jej rozczarowanie i szok było ogromne, gdy tą osobą okazał się znienawidzony Ślizgon.
– D-dziękuję – wydukała. Zaczęła zbierać książki z podłogi mając nadzieję, że Draco ruszy w swoją stronę. Jednak tak się nie stało. Stał tam, gdzie przed minutą, bacznie się jej przyglądając.
– Zważając na twoje szczęście to ,,po moim trupie" nadejdzie prędzej niż myślałem – powiedział beznamiętnym głosem i odszedł chowając zimne dłonie do kieszeni szaty. Gryfonkę oblał rumieniec. Potrząsnęła głową i odgoniła od siebie tą zawstydzającą myśl. Ostrożnie pobiegła do męskiej szatni błagając w myślach, by kapitan Gryffindoru nie zaczął jeszcze treningu. 
          Siedziała w pokoju wspólnym wygrzewając stopy przy kominku, kiedy trojka jej przyjaciół weszła uśmiechnięta do środka. Rozsiedli się wygodnie obok niej wzdychając. Brunet przymknął oczy, a rudowłosa dziewczyna położyła mu głowę na ramieniu. Miona wyczarowała aparat i zrobiła zdjęcie zakochanej parze. Na trzask migawki spojrzeli w jej stronę i wybuchnęli śmiechem.
– Gdzie nie pójdę to paparazzi – stwierdził rozbawiony Potter.
– Nie jest wam zimno? Macie przemoczone skarpetki – zwróciła się do chłopaków, gdy zdjęli buty, by wyciągnąć nogi przy cieple kominka. Ronald machnął tylko ręką. Ginny posłała delikatny uśmiech Mionie, który szybko został odwzajemniony.
– W przyszłym tygodniu gramy z Puchonami – poinformował Harry.
– Rozgromimy ich! – krzyknął podekscytowany rudzielec zaciskając pięść. To miał być ich pierwszy mecz od powrotu do szkoły. Chcieli się sprawdzić na większym boisku i przed ogromną publicznością. Kapitan drużyny bardzo dbał o najmniejszy szczegół. Wiedział, że szczególnie Ron potrzebuje sporo uwagi i motywacji. Czasami tracił wiarę w sens gry. Nawet beztroskiego Weasley'a trafiał dołek. Ne zdarzało się to zbyt często. Zaczął pojawiać się dopiero po stracie ukochanego brata. Ginewra ucałowała Harry'ego w policzek i pożegnała się usprawiedliwiając to jutrzejszym ciężkim dniem. Zostali w trójkę - Święta Trójca, jak pisały gazety.
– Wiecie, że mamy ju...– zaczęła Granger, jednak Ron brutalnie jej przerwał:
– Tak, wiemy. Test z eliksirów - dokończył zdanie za Hermione.– Szkoda, że nie masz już książki Księcia Półkrwi, Harry.
– Myślę, że Snape byłby zły, że korzystamy z jego notatek – powiedział brunet pod wpływem natarczywego wzorku Miony. Rudzielec to zauważył i ziewnął przeciągle dając znać, że jest zmęczony. Klepnął przyjaciele w ramię i obydwoje wstali życząc dziewczynie dobrej nocy. Gryfonka ubrała buty i poprawiając szatę ruszyła na dyżur. Nie ucieszyła jej wiadomość od McGonagall, że dzisiaj miała posprawdzać korytarze. Zniechęcona i bardzo zmęczona szła przed siebie. Nie wiedząc czemu jej nogi powiodły ją w stronę Wieży Astronomicznej. Zegar w zamku wybił godzinę 20. Puknęła się w czoło. Znalazła się na miejscu spotkania z Malfoy'em/. Już miała zawracać, gdy wyrosła przed nią ciemna postać. Odruchowo sięgnęła po różdżkę.
– Spokojnie, Granger, to ja – usłyszała znajomy głos. Na moment odetchnęła.– Widzę, że nie mogła się doczekać – stwierdził podchodząc bliżej dziewczyny, która cofnęła się o kilka kroków.
– W twoich snach – syknęła. Patrzyła na blondyna spod łba. Zupełnie nie podobało się jej to spotkanie.
– Jeszcze kilka kroków i spadniesz jak Dumbledore – skwitował. Odwróciła się i osłupiała. Była bardzo blisko krawędzi. Podbiegła w stronę Ślizgona.
– To nie było najlepsze porównanie – powiedziała zimno. Myślała, że Malfoy choć odrobinę żałuje śmierci dyrektora. Myliła się.
– No tak, w końcu to wielki mentor Pottera, obrońca wszystkich... A sam siebie obronić nie zdołał – rzekł z pogardą w głosie. Hermiona prychnęła głośno. Nie miała zamiaru pozwolić na taką bezsensowną paplaninę.
– Nic nie wiesz. Jesteś zwykłym śmierciożercą – krzyknęła przykładając różdżkę do piersi blondyna. Zaśmiał się, a zaraz po tym przybrał maskę obojętności.
– Byłem śmierciożercą i na pewno nie z wyboru – szepnął patrząc w jej czekoladowe oczy. Westchnął teatralnie przeczesując włosy palcami.
– Nie obchodzi mnie to. Powinieneś z szacunkiem mówić o zmarłych – warknęła rozjuszona. Ucisk jej różdżki na torsie chłopaka zelżał. Ominęła go i zniknęła z jego oczu. Stanął przy barierkach i przyjrzał się niebu pokrytemu szarymi chmurami. Zawiał wiatr, który potargał jego ułożone włosy.
– Kiedy ci minie, Granger, co? – powiedział cicho. Poprawił krawat i ruszył w stronę lochów. Postanowił pozostawić dyżur temperamentnej Gryfonce. Sam był zbyt zmęczony na patrolowanie szkoły.
          Przemierzała hol. Nie zwracała uwagi uczniom, nie dawała reprymendy pierwszoroczniakom. Szła energicznym krokiem zła, że dała się wplątać w spotkanie z Malfoy'em. Nie miała ochoty na takie zakończenie dnia. Nie miała ochoty na przeżywanie jego huśtawek nastrojów. Nie wiedziała czego Ślizgon od niej chce. Ona sama pragnęła poznać prawdę, ale coraz częściej zadawała sobie pytanie czy dla jednej zagadki warto tak się poświęcać. Zrobiła ostatni obchód wokół Hogwartu i ruszyła w stronę łazienki Prefektów.
~✿✿✿~
Witam! Udało mi się dodać rozdział w czas, jestem z siebie dumna! Kolejny pojawi się w moje ferie, czyli gdzieś w pierwszej połowie lutego. W między czasie może uda mi się wrzucić jakąś lekką miniaturkę na osłodę. W przeciągu tych tygodni zauważyłam powrót starych czytelników i pojawienie się nowych, co niesamowicie mnie cieszy i jest wielką motywacją - dziękuję! Co do rozdziału... Piszcie, komentujcie, oceniajcie. Ściskam!

23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Kilka literek pozjadało Ci na początku :P Jak przeczytasz to na pewno zauważysz. Teraz rozdział... w sumie nie było w nim jakiejś akcji, a czytało mi się go na prawdę przyjemnie. Końcowa scena mnie zaintrygowała. Uwielbiam ich spotkania oraz przekomarzania. Liścik na lekcji... nie ładnie panie Malfoy! <3 A Ron taki wścibski :P Rozdział jak najbardziej na plus, tylko strasznie krótki :c Życzę weny! :*

      http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

      Usuń
    2. Cieszę się :) A wena się przyda i to bardzo!

      Usuń
  2. znowu ja, jest i kolejny, fajne jest to, że akcja nie dzieję się tak odrazu, a wprowadza nas powoli w sedno sprawy, to strasznie wyciągające, rozdział bardzo przyjemny, znów czekam na następny, weny i czasu, pozdrawiam;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, weny, weny i duuużo czasu. Niedlugo ferie, więc będę miała czasu a czasu :D

      Usuń
    2. oh no tak, ja właśnie rozpoczęłam ferie, więc nareszcie można odpocząć;)

      Usuń
  3. http://dramionemiedzymilocia.blogspot.com/

    I rozdział już jest! :)

    Ps. Czekam niecierpliwie na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Cię za te opisy, no wiesz tak Ci dobrze to wychodzi haha, rozdział fajny, wszystko powolutku, przekomarzania są słodkie, życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie, jest wszystko powolutku, ale bez przeciągania. Idealnie! :) Weny i powodzenia na egzaminach! :)

    w międzyczasie zapraszam
    www.dramione-hp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale... jakie egzaminy? xD matura za 2,5 roku, spokojnie!

      Usuń
  6. http://po-prostu-ty-i-ja.blogspot.com/

    Nie było mmie tu trochę:3 Dobrze, że wróciłaś!:D czekały na mnie dwa rozdziały:D jak miło <3 Więc.. te list od Malfoy'a ah:d genialne i to oburzenie Miony:D A Ron, jak to Ron :3 Rozdział mi się podobał! :D Lubię jak piszesz :D tak lekko; d masz to we krwi!; d
    No cóż życze weny! : 3
    Pozdrawiam z uśmiechem!: 3


    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pozdrawiam! A do Ciebie wpadnę jak znajdę więcej czasu :)

      Usuń
  8. Omomomo, rozdział, coś tu jest...
    hehehe, ciekawe, nie powiem ^^ Ciekawa jestem co dalej będzie!
    Poinformuj mnie >.<

    ---
    http://skryte-dramione.blogspot.com/ serdecznie zapraszam na 4 rozdział i dziękuję za tyle komentarzy <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział wyszedł naprawdę super. Malfoy to jedna, wielka zagadka i bardzo mi się to podoba. Nie wiem, czy już mówiłam, ale wielbię twoją Hermionę. Jest taka... nawet nie wiem, jak to określić, ale generalnie cudo :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Staram się, aby Miona była autentyczna :) Pozdrawiam~

      Usuń
  10. Ejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj kiedy kolejny?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że koniec lutego/początek marca, ponieważ za kilka godzin wyjeżdżam :)

      Usuń
  11. Rozdział czytało się przyjemnie. U Ciebie zawsze jest perfekcyjnie, ale wkradło się parę mało znaczących literówek ;).
    Niezmiernie się ucieszyłam, kiedy Hermiona nieświadomie znalazła się na Wieży Astronomicznej. Szkoda tylko, że ich spotkanie skończyło się tak szybko i w taki niezbyt przyjemny sposób. Draco wyraźnie chce zmniejszyć dystans pomiędzy sobą, a Mioną. Mam nadzieję, że mu się to z czasem uda. Nie było dużo akcji, ale notka mi się spodobała.

    Pozdrawiam ;).

    N.

    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Większość uczniów była zaspana i niechętnie wlokła się na lekcję (lekcje, bo „lekcję” oznaczałoby, że na jedną), szczególnie najstarszy rocznik.
    , jako coś(,) co ją interesowało, to
    Drzwi były lekko uchylone. W środku była jedna, ciemnowłosa Krukonka i zamyślony profesor Binns. Snuł się nad książkami(,) nie zważając
    Historia magii, a także opieka nad magicznymi stworzeniami(,) minęły szybko i prawie bezboleśnie.
    Myśl, że znowu spotka Dracona(,) dziwnie mieszał(a) jej w głowie. Głównie dlatego, że nie wiedziała(,) czego może się po nim spodziewać.
    spochmurniała i jedyne(,) co był w stanie powiedzieć(,) to:
    – Zaczyna się – (N)niechęć w jego głosie była przerażająca. Nie lubił tego przedmiotu(,) odkąd szatynka go pouczyła(,) jak powinien wypowiadać zaklęcia. Mimo, (bez przecinka) że było to kilka lat temu(,) wciąż skrywał urazę.
    Za każdym razem, kiedy ich oczy się spotykały(,) odwracała wzrok(,) udając, że się zagapiła.
    przez jej ramię, by dowiedzieć się(,) co tak zdenerwowało przyjaciółkę.
    spojrzenie(,) gniotąc kartkę. Wzniósł oczy ku gorze (górze) i wrócił do bezsensownego kręcenia różdżką. Hermiona zaczęła się zastanawiać(,) czego nagle zachciało się blondynowi. tematów.a dokładnie (, a dokładniej) z całego semestru. (brak spacji)Nie lubił zaprząta(nia) sobie głowy (t)ego typu sprawami w grudniu, gdy ma (miał) wiele pracy związanej z wychowankami Domu Węża.
    Chciała dogonić Harry'ego za nim zniknie w otchłani (nie powinno być z małej? )Quidditcha.
    W pewnym momencie potknęła się o swoją szatę i powoli (nie jestem pewna, czy można „powoli” upadać) upadała na ziemię. W ostatniej chwili silne, męskie ramiona podtrzymały ją (i uchroniły) przed bolesnym ugodzeniem w zimną posadzkę.
    Zaczęła zbierać książki z podłogi(,) mając nadzieję, że Draco ruszy w swoją stronę.
    – Zważając na twoje szczęście(,) to ,,po moim trupie" nadejdzie prędzej(,) niż myślałem – powiedział beznamiętnym głosem i odszedł(,) chowając zimne dłonie do kieszeni szaty.
    do męskiej szatni(,) błagając w myślach, by kapitan Gryffindoru nie zaczął jeszcze treningu.
    Siedziała w pokoju wspólnym(,) wygrzewając stopy przy
    e obok niej(,) wzdychając.
    – Gdzie nie pójdę(,) to paparazzi – stwierdził rozbawiony Potter.
    rudzielec(,) zaciskając pięść.
    pożegnała się(,) usprawiedliwiając to jutrzejszym ciężkim dniem.
    przeciągle(,) dając znać, że jest zmęczony. Klepnął przyjaciele w ramię i obydwoje wstali (,)życząc dziewczynie dobrej nocy. Gryfonka ubrała buty i poprawiając szatę(,) ruszyła na dyżur.
    Nie wiedząc(,) czemu jej nogi powiodły ją w stronę Wieży Astronomicznej.
    Znalazła się na miejscu spotkania z Malfoy'em(bez tego czegoś)/.
    – Spokojnie, Granger, to ja – (U)usłyszała znajomy głos. Na moment odetchnęła.– Widzę, że nie mogła się doczekać – stwierdził(,) podchodząc bliżej dziewczyny, która cofnęła się o kilka kroków.
    – W twoich snach – syknęła. Patrzyła na blondyna spod(e) łba.
    – Nic nie wiesz. Jesteś zwykłym śmierciożercą – krzyknęła(,) przykładając różdżkę do piersi blondyna.
    wyboru – szepnął(,) patrząc w jej czekoladowe oczy. Westchnął teatralnie(,) przeczesując włosy palcami.
    Nie wiedziała(,) czego Ślizgon od niej chce. Ona sama pragnęła poznać prawdę, ale coraz częściej zadawała sobie pytanie(,) czy dla jednej zagadki warto tak się poświęcać.

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz gorąco dziękuję ♥

Mia Land of Grafic