piątek, 1 lipca 2016

Rozdział 12

          Pociąg nieprzerwanie sunął po torach. O szyby coraz intensywniej dzwonił deszcz, a w jedynym zajmowanym przedziale paliło się delikatne światło. Dwie postacie stały nad ciałem nieprzytomnej kobiety. Miała rozcięty łuk brwiowy i pęknięte usta. Nie ruszała się od kilku minut. Cios zadany zaraz po upadku przez jednego z mężczyzn, zamroczył ją. Większy z nich złapał ją za szyję i podniósł. Kobieta spojrzała na niego, powoli otwierając zmęczone i ociężałe powieki. Ledwie dostrzegała twarz swojego oprawcy. Siwowłosy uderzył ją pięścią w brzuch, na tyle mocno, że zachwiała się na nogach. Pochyliła się do przodu, wypluwając krew.
– Narcyzo, czy było warto odwracać się od męża? – spytał jadowitym głosem.– Warto było narażać się na jego gniew? – Złapał ją za podbródek.– Spójrz na mnie i odpowiedz. Warto było stać się brudną?
Kobieta patrzyła na niego tępym wzrokiem, ale nic nie powiedziała. Nie potrafiła sobie przypomnieć twarzy tego mężczyzny, przywołać jego nazwiska, choć była pewna, że przewinął się nieraz przez Malfoy Manor. Policzek zapiekł ją mocno, gdy śmierciożerca nie doczekał się odpowiedzi. Ciszę przerwały kroki wielu osób, nadchodzące z różnych części pociągu. Barczysty mężczyzna natychmiast puścił panią Malfoy, która upadła głośno na podłogę. W pełni świadoma zawyła z bólu. Resztkami sił próbowała wyciągnąć różdżkę, którą ukryła pod płaszczem. Utrudniał jej to ogromny ból, który rozchodził się po całym jej ciele. Syknęła, gdy zahaczyła raną o ostre wykończenie ubrania.
– Travers – krzyknął ponaglająco śmierciożerca do swojego towarzysza, po czym teleportował się z cichym trzaskiem.
Mężczyzna o siwych włosach spojrzał z obrzydzeniem na postać kobiety, która wymierzała w niego różdżką. Sekundę później zniknął, a Narcyza próbowała stanąć na nogi - bezskutecznie. Kilkoro mężczyzn wpadło do ciasnego przedziału. Spotkali na swojej drodze podnoszącą się powoli blondynkę. Na jej twarzy widniał grymas bólu, ale różdżkę próbowała trzymać wysoko i silnie. Widać, że stała z wielką trudnością, a kolana odmawiały jej posłuszeństwa. Otarła strużkę krwi spływającą z rozciętych ust.
– Proszę opuścić różdżkę – powiedział auror w brązowym trenczu.
Kobieta jakby wiedząc z kim ma do czynienia, posłusznie wykonała polecenie, ale patrzyła z nieufnością na postacie wokół.
 ✿

          Hermiona obudziła się z ogromnym bólem, który pogłębiał się z każdą sekundą. Rozchodził się szybko, paraliżując jej ciało. Brakowało jej sił, by otworzyć oczy. Czuła pod sobą miękki materac i poduszkę, z której zjechała. Było jej niewygodnie, ale czuła, że jest w bezpiecznym miejscu. Nie mogła sobie przypomnieć jak się tu znalazła, nie wiedziała, co wydarzyło się przed jej przebudzeniem. Chciała kogoś zawołać, ale nie była w stanie. Czuła suchość w gardle. Usłyszała zbliżające się kroki, lekko stłumione przez nie w pełni sprawne uszy. Delikatne dłonie poprawiły jej niewygodną pozycję. Podniosła delikatnie rękę, dosłownie na kilka centymetrów. Nie uszło to jednak uwadze pielęgniarki. Odetchnęła z ulgą, widząc przebudzającą się pacjentkę.
– Spokojnie, skarbeczku – powiedziała łagodnie i z miłością.– Jesteś w Skrzydle Szpitalnym, zupełnie nic się nie stało.– Kobieta pogładziła ją po policzku.
          Gryfonka starała się powiedzieć, że dosłownie każde miejsce na ciele ją boli, jednak jedyne co zdołało się wydobyć z jej ust, to cichy jęk. Pani Pomfrey odeszła od niej i pobiegła w stronę swojego gabinetu. Po chwili wróciła i podała szatynce eliksir o intensywnie granatowym kolorze. Hermionę przeszedł dreszcz, po którym zaraz przyszło uśmierzenie bólu. Otworzyła powoli oczy i zdobyła się na delikatny uśmiech w stronę pielęgniarki. Z sekundy na sekundę Gryfonka czuła się coraz lepiej, odzyskiwała siłę i pamięć. Po godzinie od przebudzenia, miała się nieporównywalnie lepiej. Dała radę podźwignąć się o własnych siłach i sięgnąć po czekoladową żabę, zostawioną dla niej przez Ronalda. Świadoma bardzo wczesnej pory, zabrała się za czytanie książki. Uznała, że będzie to świetny sposób na zabicie czasu. Pod ręką miała niewiele książek, jednak zdecydowała się, że na razie nie będzie przywoływać żadnej nowej pozycji. Rozsiadła się wygodnie i zaczęła czytać. Nie było dane jej długo korzystać z ciszy i spokoju, ponieważ kilka minut później drzwi Skrzydła otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wpadła grupa aurorów. Poznała od razu kilku z nich, jednak oni zdawali się nie zwracać na nią uwagi. Kiedy podbiegła do nich zszokowana pani Pomfrey, tłum rozszedł się i zobaczyła kobietę, której nie spodziewała się spotkać już nigdy więcej. Łóżko dalej położono Narcyzę Malfoy. Miała przeciętą szatę i zaschniętą krew na twarzy, jednak jej życie nie było zagrożone. Granger nie słyszała o czym mężczyźni rozmawiają z pielęgniarką. Strzępki słów, które do niej dochodziły nie dawały się logicznie połączyć. Kilka minut później w Skrzydle Szpitalnym znowu zapanował spokój. Szatynka zastanawiała się nad powodem pojawienia się w szkole pani Malfoy. Nie darzyła kobiety sympatią - dobrze pamiętała jej wzrok w Malfoy Manor. Nie mogła jednak zapomnieć jej tego, że w ostatecznym momencie sprzeciwiła się Voldemortowi i pomogła Harry'emu. W oczach Hermiony była kobietą, która ponad wszystko kochała swojego syna. Wydawało jej się, że odłamek jej miłości kiełkuje w Malfoyu. Nie był on człowiekiem wylewnym, jednak takie małe znaki jak trzymanie pamiątkowego zdjęcia, dodawały mu ludzkich cech. Spojrzała na duży zegar znajdujący się w głębi sali. Spodziewała się, że lada chwila pojawią się u niej przyjaciele. Była przekonana, że przyjdą do niej jeszcze przed śniadaniem.
          Z nieznanego jej powodu ani Harry, ani Ronald nie pojawili się u niej. Godziny mijały, a ona siedziała bezczynnie na szpitalnym łóżku. Nie miała okazji porozmawiać z panią Pomfrey, która po opatrzeniu Narcyzy, natychmiast zniknęła. Postanowiła, że rozrusza kości. Powoli położyła nogi na zimnej podłodze. Syknęła, po czym przywołała swoje najcieplejsze zimowe skarpety. Pomału wstała z łóżka, które zaskrzypiało uwalniając się od ciężaru. Wyprostowała się i przeszła kilka kroków. Kiedy poczuła się pewniej, zaczęła przyglądać się pomieszczeniu z innej perspektywy. Ku jej niezadowoleniu nie było, co oglądać. Z ciekawości spojrzała na panią Malfoy. Miała szeroko otwarte oczy, jednak jej twarz nie wyrażała niczego. Musiała obudzić się, kiedy Hermiona zaczęła spacerować.
– Ty jesteś Hermiona – szepnęła cicho i z pewnym trudem.– Przyjaciółka Pottera.
Gryfonka skinęła głową i czekała na dalsze słowa kobiety. Narcyza przymknęła powieki. Musiała czuć się podobnie równie źle jak szatynka po przebudzeniu, ponieważ na jej twarzy zaczął pojawiać się grymas bólu.
– To tobie zrobił krzywdę Draco – stwierdziła lekko ochrypłym głosem.– On...naprawdę – skrzywiła się, próbując podnieść się na łokciach.– Nie chciał. Cieszę się, że się przebudziłaś.
Hermionie trudno było przyglądać się kobiecie, która nie tylko wywoływała w niej mieszane uczucia, ale też okropnie cierpiała. Nie była pewna czy powinna jej pomóc czy zostawić, dopóki nie przyjdzie któryś z nauczycieli. Podeszła powoli do kobiety i usiadła na sąsiednim łóżku. Mimo, że miała się lepiej i odzyskiwała dawny wigor, nie była w najlepszej formie.
– Czy... jakoś pani pomóc? – zapytała nieśmiało, ale w jej głosie można było usłyszeć gotowość do działania. Nie była pewna reakcji pani Malfoy.
– Nie, dziękuję. To tylko tak źle wygląda – przyznała, uśmiechając się blado. Gryfonka była przekonana, że kobieta ją okłamała.
          Drzwi Skrzydła ponownie się otworzyły. Tym razem była to pani Pomfrey wraz z Draconem. Obydwoje byli zaskoczeni. On, bo nie spodziewał się ujrzeć przebudzonej Hermiony, a ona, dlatego że zupełnie nie była gotowa na konfrontacje z nim. Między nimi było wiele niewyjaśnionych kwestii. O ile tak delikatnie można ująć fakt rzucenia na nią czarnomagicznej klątwy. Dziewczyna natychmiast podniosła się i ruszyła do swojego łóżka. Starała się nie podsłuchiwać rozmowy Malfoyów, jednak było to trudne zważając na niewielką odległość, która ich dzieliła. Kątem oka zauważyła, że Malfoy ściska dłoń matki. Dotarło do niej, dlaczego jej przyjaciół nadal nie ma przy niej. Powiązała ten fakt z Narcyzą. Najwidoczniej jej pojawienie jest sprawą bardziej tajemniczą niż jej się wydawało.

          Kiedy pani Pomfrey podeszła do ich dwójki, blondyn zrozumiał, że będą musieli dokończyć tę rozmowę później. Zapewnił matkę, że pojawi się u niej, gdy wróci ze szlabanu. Obiecał jej także, że zanim uda się do lochów, porozmawia z Hermioną. Zacisnął pięść i uniósł głowę wysoko. Gdy Narcyza wraz z pielęgniarką zniknęły za drzwiami, opadł na łóżko sąsiadujące z Granger. Od razu podniosła na niego swój wzrok. Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Blondyn próbował dobrać odpowiednie słowa. Szatynka nie potrafiła uspokoić myśli. W jej głowie walczyły jej dwie natury - sprawiedliwość i dobroć. Jedna część Gryfonki żądała srogiej kary dla bezczelnego i bezmyślnego Malfoya, druga próbowała go wytłumaczyć, zrozumieć, a nawet usprawiedliwić.
– Nie było moim zamiarem, wysłanie cię tutaj – powiedział beznamiętnie. Patrzył się w jej oczy, praktycznie nie mrugając.
– Chciałeś od razu wysłać mnie do czorta? – spytała z drwiną w głosie.
– Nie było moim zami...
– Słyszałam – powiedziała, przerywając Ślizgonowi.- Nie zmienia to faktu, że to przez ciebie wylądowałam, na Merlin wie ile dni, w Skrzydle Szpitalnym - wycedziła, zatrzaskując książkę, którą miała na kolanach.
– Nie będę cię błagał o przebaczenie – syknął.
– Naprawdę szkoda, bo chciałam to zobaczyć – zakpiła.
          Malfoy zachował kamienną twarz i wyciągnął zdjęcie, które od kilku dni nosił ze sobą. Pokazał je dziewczynie. Nie miała wątpliwości, że było to to samo zdjęcie, które miała okazję znaleźć i przez pewien czas trzymać u siebie. Uniosła nieznacznie brew, z zaciekawieniem obserwując Ślizgona. Położył fotografię na kolanach i wypowiedział nieznane Hermionie zaklęcie. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała. Blondyn ponownie pokazał jej odbitkę, jednak tym razem przedstawiała zupełnie coś innego i na dodatek - obraz ulegał zmianie. Zauważyła skrzata, który po sekundzie zniknął. To już nie było zdjęcie, pojawienie się stworzenia nie było zapętlone. Draco trzymał przed nią okno na inne pomieszczenie. Otworzyła szerzej oczy. Podobne właściwości miało lustro, które nosił Harry oraz Aberforth.
– Jeżeli jesteś tak mądrą czarownicą za jaką cię wszyscy uważają, to chyba wiesz, co takiego trzymam w dłoniach – oznajmił. Wychodząc z pomieszczenia, ostatni raz spojrzał się na Gryfonkę.
~✿✿✿~~
Trzymajcie mnie! Mam ostatnio takie problemy z dodawaniem i edytowanie postów na blogspocie i nie wiem jak temu zaradzić. Zajęło mi to tyle czasu... Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Dajcie znać co o nim sądzicie. Każdy komentarz bardzo motywuje mnie do pracy :)

21 komentarzy:

  1. Buuu... Przerwałaś w najciekawszym momencie :PP

    OdpowiedzUsuń
  2. "Połknęłam" wszystkie rozdziały na raz i czekam na więcej. ;-)
    W końcu Draco pokazał Hermionie o co chodzi z tym zdjęciem.
    Czuję niedosyt, bo jestem ciekawa reakcji Hermiony i co ona o tym myśli.
    A gdy przeczytałam, że Draco wyszedł z pomieszczenia (w takim momencie, jak on mógł!) to powiedziałam do siebie "nie, nie wychodź!". Miałam nadzieję, że dojdzie do jakieś konfrontacji. :-D

    Czekam na kolejny rozdział! :)
    Pozdrawiam,
    Ariela
    http://breathe-you-in-dh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej, trafiłam na twojego bloga dziś i tak mnie wciągnęłaś, że musiałam wszystko przeczytać i jestem zachwycona! ;D Podoba mi się pomysł na taką historię oraz charaktery Draco i Hermiony. Nic na łapu capu nie dzieje się między nimi .. no po prostu dla mnie bomba :P

    Z niecierpliwością wyczekuje kolejnego rozdziału ;) Życzę weny i pozdrawiam, Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię przerywania w najciekawszym momencie, ale bardziej nienawidzę Lucjusza. Prawdziwy z niego kat i oprawca!
    Naprawdę bardzo wciągnęłam się w akcję i nawet nie wiem kiedy ten rozdział przeczytałam. Czekam na więcej!
    Pozdrawiam!
    VerdeLemon
    (dramione-zaufaj-mi.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucjusz to prawdziwy czarny charakter. Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Cześć, kiedy można się spodziewać czegoś nowego? :) Bo umieram z ciekawości!
      Weny życzę, pozdrawiam!

      Usuń
    3. Postaram się dodać w najbliższych dniach :)

      Usuń
    4. Super! Już nie mogę się doczekać! :) Powodzenia w pisaniu :)

      Usuń
  5. Hejo hejooo :D
    Wybacz, że komentuję dopiero teraz. Moje życie przypomina ostatnio wielki kocioł chaosu. Ale spokojnie, powoli wracam do świata żywych.
    No i w końcu nasza panna Granger się wybudziła. Nie liczyłam na to, że wybaczy Malfoyowi, więc jej chłód był do przewidzenia. Cieszę się, że chłopak na swój pokręcony sposób próbował ją przeprosić. To pewnie dużo wniesie do ich relacji. Zgadzam sie, przerwałaś w najciekawszym momencie. Spokojnie, rozumiem. Najwyżej umrę z niewiedzy :P
    Pozdrawiam, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Akcja się rozpędza. Fakt, że zdradził jej tajemnicę trochę zmienia ich relację. Możliwe, iż zrobił to, by w pewien sposób wynagrodzić jej to co się stało, ale nie zmienia to faktu, że musi jej w jakimś stopniu ufać. Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy i jaką role odgrywa w tym wszystkim Bleais. Pozdrawiam
    La Catrina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że następny rozdział trochę to wyjaśni. Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawy rozdział! :) Przyznaję, że bardzo szybko mi się go czytało i nim się obejrzałam już skończyłam! :D Takie rozdziały są najlepsze, bo człowiekowi nic się nie dłuży i czyta się łatwo :)
    Akcja się rozkręca, to dobrze :) Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i weny!
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  8. Ponownie uderzyło mnie, jak dobrze piszesz. Nie lubię Dramiona, ba! Nie lubię nawet Hermiony, a mimo to z ciekawością przeczytałam rozdział. Twoi bohaterowie są kanoniczni, a jednocześnie w pewien sposób bardziej ludzcy. Nie wiem, jak to nazwać, ale bardzo mi się to podoba :)
    Ni czytałam poprzednich rozdziałów, więc nie mam pojęcia, czemu Draco skrzywdził gryfonkę, ale dobrze, że rozmawiają. Od nienawiści do miłości jeden krok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy Twój komentarz. Dziękuję!

      Usuń
  9. Wciągnęło mnie Twoje opowiadanie. Bardzo podoba mi się, jak wykreowałaś postacie. Są kanoniczne i takie hmm... "ludzkie"? Szczególnie Ron - taki, jakiego go sobie wyobrażam. Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :D Nie będziesz musiała długo czekać, bo już jutro pojawi się kolejny rozdział :) Dobrej nocy!

      Usuń

Za każdy komentarz gorąco dziękuję ♥

Mia Land of Grafic